Przylapany przez matke 17/25
Data: 14.08.2020,
Kategorie:
Sex grupowy
Autor: Lucjusz
Rozdział XVIIW nocy starzy strasznie się walili. Nigdy nie mogłem dojść, czy ojciec w dobę po chlańsku odzyskiwał siły w dwójnasób, czy też przyczyną były moje akcje z matką. W dodatku mieli otwarte okno. Matka tak się darła, że rano nie było jak wyjść z domku. Mieszkańcy okolicznych domków też się pospóźniali na śniadanie, bo każdy chciał koniecznie zobaczyć moją matkę z ojcem.W końcu śniadanie w stołówce zjadłem sam. Starsi przyszli dopiero na obiad, jako ostatni, spóźnieni, i gdy wchodzili, zapadła kompletna cisza. Wstyd jak nie wiem. Mało brakowało, a sala wstałaby na ich widok.W końcu ojciec, wkurwiony, zamówił do stołu do obiadu butelkę wina. Taki charakterny. Ponoć legenda głosi, że w dziejach ośrodka była to pierwsza butelka wina zamówiona przed osiemnastą. Trochę dziwnie smakowało z jarzynową i kotletem pożarskim.Na plażę też nie dało się iść, tym bardziej że dwa razy więcej osób zaczęło nam mówić dzień dobry (głównie kobiety). Dobrze, że za parę dni koniec turnusu.Nie wiem, czy to za sprawą starych, których historia przetoczyła się echem po ośrodku (i niestety trwale przeszła do jego legendy), ale dziewczyny, czymś podekscytowane, wymusiły na nas po południu wycieczkę. Poinformowaliśmy starych, że możemy nie wrócić na kolację, co przynajmniej w osobach moich rodziców spotkało się z bardzo przychylnym przyjęciem. Na razie nawet w mojej obecności, czuli się nie do końca swojo.Poszliśmy z dziewczynami na długi spacer i rozłożyliśmy się w krzaczorach na jakiejś ...
... polanie. Podwalały się do nas już na chama. W dodatku okazało się, że panny przyniosły morze alkoholu.Najpierw zaczęły się prowokacyjne teksty, trochę zbyt głośno komentowały innych chłopaków z ośrodka, jedna drugą pytały np.: „Czy coś już było”, a ta odpowiadała: „No w sumie to już sporo, ale nie do końca mi odpowiada. Zastanawiam się, czy warto iść dalej”. Przekaz był jasny: „Jeszcze porządne, ale już zdecydowane. Chcemy być czyimś trofeum, ale jak chcecie, możemy być waszym”. Poza tym po brzmieniu ich głosu słychać było, że są podjarane albo – że wszystkie mają płodne dni. He, he. Tak, panowie, jakby kto jeszcze tego nie wiedział, to daje się słyszeć. Matka natura robi robotę.W powiedzeniu „Jak przyjdzie ochota, itd...” jest sporo prawdy. Tutaj objawiło się to faktem, że napalone laski nagle odzyskują całkiem przyzwoite umiejętności orientacji w terenie, bo szły w ciemno w konkretnym kierunku. Nie ma bata, na sto procent miały trasę obczajoną wcześniej. W dodatku dwie wysforowały się sto metrów do przodu, tak że na rozstajach musieliśmy podążać za nimi. Szliśmy jak nieświadome niczego barany na rzeź, a instynkt samozachowawczy straciliśmy, bo laski z przodu szły, trzymając się za ręce i co chwila się odwracały i śmiały, a zaraz za ośrodkiem rozebrały do samych kostiumów. Ich lekko falujące pośladki, zupełnie inne niż u modelek, z lekko nadmiarowym tłuszczykiem, dziwnie przyciągały, a naszej podejrzliwości nie wzbudził nawet fakt, że wszystkie rozpuściły włosy.No podeszły nas ...