Pani Prezes
Data: 22.08.2020,
Kategorie:
szefowa,
Zdrada
Autor: latarnia_morska
... chwili dłużej. Wysunął z niej palce i przytknął główkę penisa do jej różowych, ociekających sokami płatków. Zadrżała.
- Moja klaczka chce poczuć swojego ogiera? - szepnął - Teraz?
- Ach, tak, taaak... Aaaach....
Wbił się w nią gwałtownie, mocno, na całą głębokość. Wypełnił ją całą. Jęknęła z rozkoszy. Ponownie dłońmi chwycił miseczki stanika i uniósł do góry, odsłaniając jej piersi. Zaczął je pieścić. Sutki momentalnie wyprężyły się. Kochał je, kochał jej piersi, kochał jej cudowne ciało.
Przez chwilę tkwił w niej nieruchomo, delektując się chwilą, za którą tak bardzo się przez cały tydzień stęsknił, po czym zaczął się poruszać. Wchodził i wychodził, wbijając się coraz głębiej, jak najdalej w jej ciało. Marzena jęczała i wiła się w jego uścisku. Coraz szybciej, coraz mocniej. Jak ogier pokrywający klacz...
Czuł, że długo nie wytrzyma. Jego nasienie, gromadzone od tygodnia, szybko zaczęło wrzeć w jądrach, domagając się uwolnienia. Czuł, jak jej pochwa zaciska się na jego członku w miarowych skurczach. Marzena rzucała głową. Jej jęki przeszły w cichy skowyt.
- Zaraz, zaraz... będę miał... - jęknął, w przebłysku rozsądku uświadamiając sobie, czy nie przerwać, nie skończyć poza nią.
- Zrób tooo... tryśnij... zalej mnieee.... - zawyła i to przechyliło szalę.
- Aaaaa... - potężny skurcz wstrząsnął Pawłem.
Fala nasienia runęła w głąb ciała Marzeny. Wbił się jeszcze mocniej, docierając niemal do szyjki macicy. Kolejna fala zalała jej wnętrze. I jeszcze ...
... jedna. Wypełnił ją całą swoją spermą. Było jej tak dużo, tak długo czekał...
Opadł na jej plecy ciężko dysząc. Oboje znieruchomieli w ekstazie. Marzena przez skurcze orgazmu czuła, jak penis kochanka pulsuje w niej, zalewając ją życiodajnym płynem. To jeszcze bardziej wzmacniało przeżywaną rozkosz. Tak bardzo tego pragnęła...
Powoli dochodzili do siebie. Członek Pawła wysunął się z niej. Z jej muszelki wypływały soki pomieszane z nasieniem. Odwróciła się do niego i pocałowała.
- Mój ogierze - szepnęła - jesteś niesamowity.
- To Ty jesteś cudowna moja klaczko - odpowiedział, patrząc zamglonym wzrokiem - Kocham Cię tak bardzo...
- Ja też Ciebie kocham - rozpięła pogniecioną spódnicę i zsunęła mokrą całkowicie bieliznę - Ty niewyżyty wariacie! Teraz musimy się umyć.
Pogładziła dłonią jego zmalałą męskość.
- Kochany. Tak dobrze się spisał. Chodź, zaopiekuję się Tobą. Musisz nabrać sił do dalszej walki...
Przytuliła się do Pawła.
- Dziękuję, Kochany. Przy Tobie czuję, że żyję. To Ty mnie uratowałeś. A teraz chodź do łazienki.
"To ty mnie uratowałeś?" - pomyślał mężczyzna - "Chyba na odwrót. W zasadzie uratowaliśmy się razem"
Idąc za ukochaną wrócił myślami pięć miesięcy wstecz.
PIęć MIESIęCY PRZED DNIEM X
Przyćmione światło sączyło się z kinkietów w hotelowej restauracji. Było późno, za oknem Hanower układał się do snu. Paweł pogrążony w myślach siedział przy stoliku. Wypił już trzeciego drinka i lekko szumiało mu w głowie. Był wściekły. Wściekły ...