1. De Sade D. A. F. - Sto dwadziescia dni Sodomy frag


    Data: 22.06.2019, Kategorie: Tabu, Fetysz Masturbacja Autor: jarekss

    ... monstrualnych rozmiarów członek, na którego
    
    widok o mało nie padłam z przerażenia. - Trzymaj, moje dziecko - ciągnął onanizując się. -
    
    Widziałaś kiedyś coś takiego?... Nazywa się to kutas, moja mała, tak, kutas... Służy to do
    
    pierdolenia, a to, co zobaczysz, to, co za chwilę popłynie, to nasienie, z którego powstałaś.
    
    Pokazałem to twej siostrze, pokazałem wszystkim dziewczętom w twoim wieku.
    
    Przyprowadź mi je, przyprowadź, zrób tak, jak twoja siostra, która poznała mnie z ponad
    
    dwudziestoma dziewczynkami... Pokazałem jej kutasa i zalałem ją spermą... To moja
    
    namiętność, moje dziecko, nie mam żadnej innej..., a ty to zobaczysz”. I w tym momencie
    
    zalał mnie białą rosą, która całą mnie poplamiła i której kilka kropel spadło mi nawet na oczy,
    
    gdyż moja mała buzia znajdowała się na wysokości guzików jego spodni. W tym czasie
    
    Wawrzyniec gestykulował. „Ach! piękna sperma... piękną spermę rozlewam - wykrzyknął. -
    
    Jakże cię spryskała”. Powoli wrócił do siebie, spokojnie schował swój przyrząd i wyniósł się,
    
    wsuwając mi do ręki dwanaście sou i polecając przyprowadzić moje małe przyjaciółki. Nie
    
    było dla mnie, jak zapewne się domyślacie, pilniejszej rzeczy, niż opowiedzenie wszystkiego
    
    siostrze, która mnie całą starannie wytarła, by nic się nie wydało, a ponieważ to ona
    
    przyczyniła się do tego szczęśliwego trafu, zażądała połowy zarobku. Przykład ten wiele mnie
    
    nauczył; w nadziei podobnego zysku nie omieszkałam wyszukiwać jak najwięcej ...
    ... małych
    
    dziewczynek dla Ojca Wawrzyńca. Gdy jednak przyprowadziłam mu jedną, którą już znał,
    
    odprawił ją, a mnie dał trzy sou dla zachęty. „Nigdy nie widuję ich dwukrotnie, moje dziecko
    
    - rzekł. - Przyprowadzaj takie, których nie znam, a nigdy tych, które ci powiedzą, że miały już
    
    ze mną do czynienia”. Staranniej zabrałam się do rzeczy. W ciągu trzech miesięcy przedstawiłam
    
    Ojcu Wawrzyńcowi ponad dwadzieścia nowych dziewcząt, z którymi, dla własnej
    
    przyjemności, użył dokładnie tych samych metod, co ze mną. Wraz z zastrzeżeniem, by
    
    wybierać nieznane mu dziewczęta, przestrzegałam jeszcze tego, co stale mi powtarzał, a co
    
    dotyczyło wieku - dziecko nie mogło mieć mniej niż cztery lata ani więcej niż siedem. Los mi
    
    sprzyjał, gdy oto moja siostra, spostrzegłszy, że ciągnę z tego korzyści, zagroziła, że jeśli nie
    
    zaprzestanę tego miłego handlu, wszystko powie matce, i zostawiłam Ojca Wawrzyńca.
    
    Tymczasem zajęcia wciąż sprowadzały mnie w okolice klasztoru i w dniu, w którym
    
    skończyłam siedem lat, miałam spotkanie z nowym amantem, którego mania, choć bardzo
    
    dziecinna, stała się jednak nieco poważniejsza. Nazywał się Ojciec Ludwik, był starszy niż
    
    Wawrzyniec, a w zachowaniu nie wiedzieć o ile bardziej libertyński. Zaczepił mnie w
    
    drzwiach kościoła, gdy wchodziłam, i zaprosił na górę do swego pokoju. Początkowo robiłam
    
    pewne trudności, gdy jednak zapewnił mnie, że przed trzema laty była u niego również moja
    
    siostra i że co dzień przyjmował ...