1. De Sade D. A. F. - Sto dwadziescia dni Sodomy frag


    Data: 22.06.2019, Kategorie: Tabu, Fetysz Masturbacja Autor: jarekss

    ... dziewczynki w moim wieku, poszłam za nim. Zaledwie
    
    znaleźliśmy się w jego celi, zamknął ją starannie, wlał do kubka jakiś syrop i kazał wypić
    
    kolejno trzy duże porcje. Dopełniwszy przygotowań, wielebny, bardziej skłonny do pieszczot
    
    niż jego towarzysz, zaczął mnie całować i, żartując, mimo mych sprzeciwów rozwiązał mi
    
    koszulę, uniósł bluzkę nad gorset, i zabrał się od przodu do wszystkich części mego ciała,
    
    które właśnie odsłonił, a gdy już je obmacał i obejrzał, zapytał, czy nie chce mi się szczać.
    
    Osobliwie pobudzona do tej potrzeby dużą dawką napoju, jaki kazał mi wypić, zapewniłam
    
    go, że potrzeba ta jest wprost ogromna, ale że nie chcę tego robić w jego obecności. „Och! Do
    
    licha, mała szelmo - powiedział rozpustnik. - Och! Do licha, uczynisz to przy mnie, a co
    
    gorsza, na mnie. Bierz - rzekł, wyjmując ze spodni członek - oto przyrząd, który masz zalać;
    
    sikaj na niego”. Uniósłszy mnie i postawiwszy na dwóch krzesłach, jedną nogą na jednym,
    
    d**gą na d**gim, rozsuwa mi nogi, jak tylko może, a potem każe przykucnąć. Trzymając
    
    mnie w tej pozycji, stawia pode mną wazę, sadowi się na małym taborecie wysokości wazy, z
    
    instrumentem w ręku, dokładnie pod moją ...
    ... szparą. Jedną ręką podtrzymuje mi biodra, d**gą
    
    się onanizuje i całuje mnie w usta, które z powodu tej pozycji znajdują się obok jego ust. „No,
    
    moja mała, szczaj - powiedział. - Zalej teraz mego kutasa tym czarodziejskim likierem,
    
    którego gorący wyciek ma taki wpływ na moje zmysły. Szczaj, moje serce, szczaj i staraj się
    
    zalać mą spermę”. Ludwik ożywił się, podniecił, łatwo było dostrzec, że ta osobliwa
    
    czynność najmilej łaskotała jego zmysły. Najsłodsza ekstaza ukoronowała operację w chwili,
    
    gdy płyny, które wypełniły mój żołądek, spłynęły z całą obfitością, i oboje jednocześnie
    
    wypełniliśmy wazę, on spermą, a ja uryną. Skończywszy operację, Ludwik wygłosił niemal
    
    taką samą mowę, jak Wawrzyniec. Chciał ze swej małej dziwki zrobić stręczyciel-kę, i tym
    
    razem, mniej przejmując się groźbami mej siostry, bezczelnie posyłałam Ludwikowi
    
    wszystkie dzieci, które znałam. Ze wszystkimi robił to samo, a ponieważ widywał je dwa lub
    
    trzy razy bez niechęci i płacił mi zawsze oddzielnie, niezależnie od tego, że przysyłałam mu
    
    te same dziewczęta, zanim upłynęło sześć miesięcy uzbierałam małą sumkę, z której mogłam
    
    korzystać do woli, ukrywając to jednak przed siostrą 
«123»