Desperacja (IV)
Data: 30.08.2020,
Kategorie:
bez seksu,
Romantyczne
desperacja,
Lesbijki
podróż,
Autor: WstretnaLesba
... Gładkich. Tych, które – i którzy – tylko biorą. Które – którzy – nie dają nic w zamian. Nie pomyślą nawet, że nasze ciało też reaguje, że mamy dziesiątki punktów erogennych, że możemy osiągnąć orgazm od samego całowania za uchem. Jeśli nasz partner, partnerka, to rozumie - świetnie. Ale nie wszystkie musimy chcieć partnerów, o nie. Możemy być za młode, chcieć się bawić, wyszaleć, możemy mieć tylko trzydzieści lat i nie chcieć taplać się w pieluchach.
Magda o tym wiedziała.
Rozumiała mnie, moje ciało, moje potrzeby. Znała je jak żadna inna kochanka. Przy niej czułam się, jakby posiadała mapę każdej nagiej kobiety, z uwzględnieniem wszystkich wrażliwych miejsc. Potrafiła ubraną doprowadzić mnie do takiego poziomu podniecenia, w jakim nie byłam, nawet naga, z żadną inną kobietą. Ociekała seksem. Zwykła rozmowa była pełna erotyzmu, gdy słuchając mnie, wodziła opuszkiem to tu, to tam, trochę po udzie, z boku ramienia, niewinnie, spokojnie... a jednak. I nigdy nie miała o nic żalu. Nie szukała związku. Nie miała mnie za szmatę, bo ja też go nie szukałam. Budziła się przy mnie i na dzień dobry rozmawiała z jakąś Gabrysią, dobrze, bardzo dobrze, wciąż rozmawiając z nią kierowała moje usta w stronę swojej bielizny, o to właśnie chodzi, o seks, o nic więcej i to wcale nie czyni mnie kurwą, a jeśli czyni to co z tego, jakie ma znaczenie nazewnictwo, jeżeli właśnie to sprawia mi przyjemność? Nie muszę być żoną. Nie. Nie chcę. Byłam. Nie chcę więcej. Nie jestem szmatą tylko ...
... dlatego, że wiem do czego służy strap-on, że lubię być trzymana za włosy, że budzę się z obdartymi nadgarstkami. Przecież nie biorę za to pieniędzy.
Tak jak Tomek, Igor, Adrian, Maciej, Mirek, Wojtek; osiemnastoletni chłopiec, trzydziestoletni kawaler i pięćdziesięcioletni, zdradzający żonę mężczyzna, po prostu lubię seks i czerpię z niego przyjemność.
Tak jak Magda czerpała.
Ale dziś i dla niej jestem kurwiszonem. Jak dla wszystkich.
Stoję na tym cholernym peronie od godziny i wpatruję się w okno KFC, w którym planowałam zjeść co najmniej pięć porcji frytek. Ale przestałam być głodna, bo zobaczyłam ją od razu, gdy weszłam. Nic się nie zmieniła. Niska, drobna, niesamowicie chuda a przy tym i tak piękna. Taka, jaką sobie wyobrażałam, jaką zapamiętałam; kasztanowe włosy do ramion, grzywka prosta jakby ucięta tasakiem. Promienna, młoda – jak zawsze w tętniącej życiem, żółtej sukience, w nieodłącznych Conversach. Dziewczyna w wieku dwudziestu ośmiu lat, wygląda na szesnaście. Taka, jaką zapamiętałam. Jaką sobie wyobrażałam. Taka sama. Tylko w tych ostatnich minutach podróży, gdy myślałam o niej siedzącej przy stoliku, nie wyobraziłam sobie, że będzie siedziała z mężczyzną. Trzymając go za rękę. Że będzie ją karmił frytkami. Jakby to było chociaż kurwa romantyczne. Nie, tego nie wzięłam pod uwagę.
Magda, ta sama Magda, ta wyzwolona kobieta, ta, która jako jedyna rozumiała, że jesteśmy jeszcze młode, że mamy czas, że musimy się bawić, pieprzyć do rana na plaży pełnej innych ...