1. Desperacja (IV)


    Data: 30.08.2020, Kategorie: bez seksu, Romantyczne desperacja, Lesbijki podróż, Autor: WstretnaLesba

    ... tak jak i my upitych tanim winem ludzi. Stoję na peronie i wpatruję się w tę cholerną szybę i nie wierzę w to, co widzę, i rozum każe mi odwrócić się i iść dalej, pojechać do Sopotu na gapę i wyszaleć się w gejowskim klubie, albo chociaż uciec na Długą, zrobić zdjęcie Neptunowi jak każdy normalny turysta, każe mi odejść daleko stąd, przestać się gapić, nie patrzeć na to, jak ona patrzy na niego. A jednak stoję. Między nogami trzymam walizkę z wysuniętą rączką, a na rączce bieleją mi palce, gdy co jakiś czas całuje ją, gdy zerkają na zegarek, gdy jedzą dalej. Trzęsę się cała, choć nie wiem czy z zimna, czy z kaca, czy z nerwów po prostu, czy właśnie, czy z nerwów mnie telepie.
    
    Czego się spodziewałaś, idiotko. Że wszyscy jak ty, dalej uganiają się w klubach za nastolatkami? Że robią sobie dobrze w śmierdzącym stęchlizną przedziale, po tym jak rzygali do kibla? Że ludzie nie dorastają, nie dojrzewają? Nie dziw się, nie ma w tym nic dziwnego, skakała z kwiatka na łodygę bo lubiła i chłopców, lubiła trójkąty, czego to Magda nie lubiła? A teraz lubi swojego Igora czy innego Tomasza, zresztą skończ z tym Igorem, to może być Franek, to może być każdy, bo Magda może mieć każdego, ale już nie chce, bo teraz ma jego.
    
    Ale tli się we mnie nadzieja, że źle to odbieram, że może to jej kochanek na tydzień, może to nic poważnego i wcale nie są w związku, zaręczeni, nic. Więc stoję. I patrzę. Aż da mi jakiś znak, zrobi coś co pozwoli mi z powrotem uwierzyć, że ona jedna mnie zrozumie, ...
    ... uszczęśliwi, pomoże. Staram się go nie widzieć. Zawsze byłam zazdrosna o mężczyzn. Nie o to, że nie byli mną, przecież nie szukam związku. Po prostu taki mam kompleks, nie lubię gdy moja kochanka śpi z mężczyzną, z kobietami może. Nie patrzę na niego. Zresztą siedzi tyłem, i tak nie widzę zbyt wiele. Ją widzę doskonale; ją doskonałą. No, może nie doskonale. Daleko stoję. Nie widzę koloru oczu, nie wiem czy dalej ma kolczyk imitujący pieprzyk Marilyn Monroe. Nie widzę ust. Ale widzę jak gestykuluje, jak opiera policzek na dłoni i, słuchając, drugą dłonią bawi się włosami. Wyobrażam sobie jak na niego patrzy, znam to spojrzenie doskonale. Albo nie znam. Wygląda tak jak wyglądała, gdy uwodziła, ale trochę inaczej. Coś się zmieniło w tych gestach, w niej całej, jakby już nie uwodziła, jakby miała od dawna i... kochała. Jakby odnalazła w końcu to, czego szukała.
    
    Igor wstaje. Franek. On, ten ktoś. Odchodzi od stolika, pewnie do toalety albo coś jeszcze zamówić a zanim odchodzi, całuje ją; nie jak kochanek, nie długo i namiętnie, tylko krótkim buziakiem, takim od niechcenia, takim, który jest jednym z dziesiątek codziennych zetknięć ust. Magda odwraca głowę w bok, patrzy przez chwilę przez okno w moją stronę, ale wiem, że mnie nie widzi, gdy odwraca głowę z powrotem. Do ucha podnosi telefon, po chwili czuję wibrację w kieszeni.
    
    Mija piąta wibracja, ostatni sygnał, odkłada telefon. Nie wiem, dlaczego nie odebrałam; idiotko, czemu nie odebrałaś, przyszła specjalnie po ciebie i ...