Podróż do wnętrza Alicji - rozdział 2
Data: 23.06.2019,
Kategorie:
Anal
Lesbijki
Tabu,
Autor: librarium
Rozdział 2 – z przodu i z tyłu
Gdyby ktoś tydzień temu powiedział mi, że po moim pierwszym razie nastąpi tyle kolejnych i to tak prędko – nigdy bym w to nie uwierzyła. Odkryłam na nowo starą prawdę, że apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Po naszym pierwszym spotkaniu trochę z Igorem porozmawialiśmy. Oboje rozumieliśmy, że przez różnicę wieku i dzielący nas dystans (nasze rodzinne miasta leżały daleko od siebie) nie będziemy parą na zawsze. On mi to powiedział, bo chciał być ze mną szczery. Pozytywnie mnie tym zaskoczył, bo wiedziałam, że niektórzy faceci są w stanie powiedzieć dziewczynie wszystko byle tylko dobrać się jej do majtek. Najwyraźniej „mój” Igorek taki nie był, a ja bardzo chciałam to docenić. Ustaliliśmy, że wyciągniemy co się da z tego związku i do końca wakacji będziemy dawać sobie to co najlepsze. Tak on to powiedział, a ja się z tym zgodziłam.
Za pierwszym razem byłam tak obolała, że następnego dnia trochę trudno było mi chodzić. Nic poważnego, nawet podobało mi się takie świadectwo wspólnie spędzonej nocy. Na kolejną musieliśmy poszukać nowego miejsca, bo kadra wróciła już do siebie i w dyżurce mogliby nas nakryć. Musieliśmy zachować nasz związek w tajemnicy, bo gdyby się wydało to mnie wyrzucono by z obozu i powiadomiono rodziców, a Igor straciłby pracę. W najlepszym razie.
Na szczęście dla nas, na skraju obozu stała chatka przeznaczona do remontu. Rzeczywiście widać było na niej ząb czasu, ale decyzję o jej zamknięciu podjęto niedawno i nadal ...
... były w niej meble. Zwłaszcza łóżka, dokładnie dziesięć. Przez ostatnie kilka dni wypróbowaliśmy wszystkie, a każdy kolejny raz był przyjemniejszy od poprzedniego. Zawsze najpierw rozgrzewał mnie różnymi pieszczotami, a kiedy moja cipka robiła się bardzo mokra zadawał mi pytanie „Czy chcesz żebym wsadził ci mojego kutasa?”, a ja odpowiadałam „Tak...” i rozkładałam szeroko nogi, aby poczuć wreszcie jak porusza się w moim wnętrzu i doprowadza do rozkoszy. To był taki nasz mały rytuał.
Niestety już od kilku dni czułam napięcie, a kalendarz tylko to potwierdzał. Zbliżał mi się okres. Któregoś dnia na wszelki wypadek położyłam się spać z podpaską. Rano okazało się, że dobrze zrobiłam, bo na podpasce pojawiła się krew. Wszystko mnie bolało i byłam w fatalnym nastroju. Złościłam się, bo wiedziałem, że stracę przez to kilka spotkań z Igorem. Przecież nie będzie wchodził we mnie gdy krwawię… a ja paradoksalnie byłam na niego jeszcze bardziej napalona niż wcześniej.
Z powodu mojej niedyspozycji zostałam zwolniona z zajęć. Przesiedziałam cały dzień w łóżku starając się zrelaksować, ale niewiele to pomogło. Czekałam na wieczorne spotkanie z Igorem. Nie mogłam go powiadomić o moim stanie, bo ustaliliśmy, że za dnia nie będziemy się ze sobą kontaktować. Przynajmniej będziemy mogli dziś więcej porozmawiać i lepiej się poznamy. Tak to sobie wyobrażałam.
Dzień wlókł się niemiłosiernie, ale wreszcie nastał czas kolacji. Jak zawsze przyszłam na nią umyślnie spóźniona i ociągałam się z ...