1. W biurze. Gwałt, czy nie gwałt?


    Data: 09.09.2020, Autor: EduardTomson

    Wszedłem do biura wściekły jak nigdy dotąd. Jeden z pracowników zawalił właśnie nasz kontrakt roku i miałem szczerą ochotę urwać mu głowę wraz z kręgosłupem, po czym wsadzić mu ją głęboko w tyłek. Tak, by nagi kręgosłup stał się jego ogonem i dyndał podczas ślepej ucieczki na korytarz.
    
    - Magda, gdzie on jest! – zawołałem rzucając teczkę na biurko.
    
    - Marcin? Wyszedł przed chwilą – odpowiedziała przerażona. Nigdy wcześniej nie widziała mnie w takim stanie i zauważyłem, że trzęsą jej się ręce.
    
    - Wiedziałaś o tym? – syknąłem kręcąc się wściekle.
    
    - Nie… Nie miałam pojęcia. On… On sam zadzwonił! Mówił, że da radę i zadzwonił do prezesa. Gdy wróciłam pakował się i był cały blady.
    
    - Ja się kurwa wcale nie dziwię! Zostawiłem mu kontrakt i miał go jutro podpisać. A ten baran wszystko spieprzył jednym telefonem! Co mu przyszło do głowy??!
    
    Magda stała i milcząco wpatrywała się w podłogę. Bała się odezwać lub wykonać najmniejszy gest. Przyjrzałem się jej dokładniej i dysząc przeskanowałem jej sylwetkę. Jej twarz zasłaniały jasne włosy, które zazwyczaj zaczesywała za uszy. Była ubrana w czarną, obcisłą sukienkę, która zaczynała się tuż nad kolanami a kończyła delikatną falbanką tuż pod szyją. Pierwszy raz spojrzałem na nią w inny sposób. W niewłaściwy sposób.
    
    - Odwróć się – powiedziałem głucho i ciężko przełknąłem ślinę.
    
    Zamarła i podniosła na mnie wzrok. Źrenice jej ciemnoniebieskich oczu były mocno rozszerzone, choć w pomieszczeniu rolety były zasunięte do ...
    ... połowy. Drżała jak przydepnięty zając.
    
    - Odwróć się i oprzyj dłonie o biurko – wycedziłem tonem nie znoszącym sprzeciwu.
    
    Odwróciła się powoli i podeszła do biurka. Choć miała do niego dwa kroki, zajęło jej to dobre pół minuty. Oparła dłonie o blat, a jej ciało drżało jeszcze mocniej, niż przed momentem. Odwróciłem się i zamknąłem drzwi biura. Przekręciłem klucz w drzwiach i pozostawiłem go w zamku, po czym zbliżyłem się do niej. Podszedłem dociskając się do niej i wsunąłem dłoń w jej włosy. Zacisnąłem na nich palce i wtuliłem twarz tuż nad dłonią, która nie zwalniała uścisku.
    
    - Rozchyl je – powiedziałem, wciskając wolną dłoń między jej uda. Mruknęła cicho ze strachu. – Już! – dodałem i rozsunąłem jej nogi mocnym szarpnięciem. Jęknęła przeciągle, jakby płaczliwie. – Nie odwracaj się!
    
    Czułem, że chce mi spojrzeć w oczy i uprosić o łaskę. Nie mogłem jej na to pozwolić i wciąż trzymałem mocno gęste włosy, unieruchamiając jej głowę. Przesunąłem ręką w górę jej ud, aż znalazła się na kroczu, którego gorącą słodycz poczułem przez materiał. Zacisnąłem mocno palce, aż krzyknęła z bólu.
    
    - Cicho – warknąłem do odsłoniętego ucha i przygryzłem jego płatek zębami. Krzyknęła ponownie, ciszej i stłumiła dźwięk na końcu. – Powiedziałem, że masz być cicho!
    
    Szarpnąłem włosy w tył, a jej szyja została odsłonięta w całej okazałości. Odsunąłem się na wyciągnięcie ręki i przyjrzałem się dokładnie jej gładkości. Warknąłem w sobie, po czym przymknąłem oczy i ugryzłem ją delikatnie. Zapach ...
«123»