1. W biurze. Gwałt, czy nie gwałt?


    Data: 09.09.2020, Autor: EduardTomson

    ... niej rajstopy wraz z figami tak mocno, że te pierwsze opadły na ziemię w dwóch częściach. Spojrzała mi w oczy, wciąż ze strachem, który mieszał się z podnieceniem.
    
    Rozpiąłem koszulę i zbliżyłem się do niej, po czym bez ceregieli wpakowałem kutasa w jej nabrzmiałą cipkę. Nie czekałem na nic, tylko pierdoliłem ją dziko, tracąc dech. Mocno, do końca, wychodząc z niej niemalże całkowicie, by po chwili ponownie dać nura na samo dno jej dziury. Zamknąłem oczy mocno zaciskając powieki i odpływałem w rozkoszy. Wściekłość rozmyła się gdzieś daleko, a gdy otworzyłem oczy i trafiłem na jej wzrok, znalazłem w nim fascynację i rozkosz orgazmu, który ponownie ją dogonił. Zacisnęła zęby na swej wardze i dała się ponieść fali, którą wbiłem w gorące łono.
    
    Pieprzyłem ją jakby od tego zależał los całego świata i postanowiłem dokończyć, nim jej orgazm rozpłynie się w przeszłości. Gdy strzeliłem gorącem w jej wnętrze, dopadły ją wtórne skurcze i doszła po raz trzeci, jakby specjalnie dla mnie. Ze mną…
    
    ………………………
    
    - Jak ja teraz wrócę do domu? – Wyjęczała spoglądając na swoje nagie nogi. Ponownie zaczęła drżeć.
    
    - Odwiozę cię- odpowiedziałem spokojnie.
    
    - Nie o to chodzi – mówiła przejęta i wystraszona, jakby w letargu. – Nie mam rajstop. Jak to wytłumaczę?
    
    - Kupię ci, nie marudź. Jak chcesz, możesz wziąć u mnie prysznic. Lepiej będzie, jeżeli unikniesz dzisiaj konfrontacji w domu…
    
    Spojrzała na mnie z przerażeniem i zaplotła dłonie, skrywając pod nimi swoje łono.
    
    Byłem już spokojniejszy. Znacznie spokojniejszy, a chęć zabijania ulotniła się całkowicie z mojej głowy.
    
    Postanowiłem dać jej chwilę i odwieźć do domu. Oczywiście kupując po drodze rajstopy…
    
    - Jest ok. ? – Rzuciłem do niej, poprawiając się przed lustrem.
    
    - Tak… - wyszeptała.
    
    - Jutro możesz przyjść na dziesiątą. Muszę się rozmówić z tym imbecylem – powiedziałem i otworzyłem drzwi.
    
    Przed nimi stał mąż Magdy.
    
    ……….
«123»