Marta
Data: 29.09.2020,
Kategorie:
Sex grupowy
Brutalny sex
Dojrzałe
Autor: Baśka
Z Martą poznałyśmy się już drugiego dnia urlopu, ponieważ razem siedziałyśmy przy stoliku. Jakoś od początku, jak to się mówi, kleiła się nam rozmowa. Dowiedziałam się, że prowadzi w Warszawie pracownie krawiectwa miarowego (stąd krawcowa). Wydawałoby się, że przy tej ilości różnego rodzaju sklepów można już wszystko kupić. Okazuje się, że nie zawsze. Są osoby, szczególnie panie, ale również panowie, którzy potrzebują coś ekstra, czego na pewno nie kupi się w sklepie. I wówczas idą do pracowni Marty.
Marta, jak się później dowiedziałam, ma 50 lat, a więc prawie rówieśniczka i jest bardzo zgrabną kobietą. Przy swoim wzroście ok. 175cm ma 94cm w biodrach, 80cm w talii i 102cm w biuście. Jest to ten typ kobiety, co to się mówi, że ma nogi aż po same pachy. Na dodatek jest bardzo wysportowana, grała w tenisa, w siatkówkę oraz bardzo dobrze pływa, co miałam możliwość wielokrotnie widzieć. Wpadała na basen, robiła nurka i zaczynała "młócić" wodę tym swoim kraulem lub delfinem, kończąc żabką. Ja też umiem pływać kraulem i na grzbiecie, ale gdzie mi tam do niej, a już ze swoim żabkowaniem nie miałam się co z nią równać.
Kontakty między nami ograniczały się do wspólnego chodzenia na tańce, bardzo dobrze tańczyła. Pewien przełom nastąpił praktycznie w połowie turnusu. Była to środa, pogoda nie najlepsza, przy obiedzie zaprosiłam Martę na kawę do siebie. Ale po godzinie gadania znudziły nam się ploty i postanowiłyśmy iść na basen. Ubrałam się w kostium, założyłam "dyżurną" ...
... sukienkę i poszłam się kąpać. Dyżurna sukienka, to sukienka z cienkiej bawełny, ciemna, z krótkim rękawem, mocno wycięta pod szyją, przez co można ja swobodnie zakładać w każdej sytuacji.
Była o tyle wygodna, że wychodząc z basenu, zakładałam górę i mogłam swobodnie zdjąć mokry staniczek i majteczki, systematyczne zsuwając je w dół. Tym sposobem mogłam się swobodnie przebrać w każdej sytuacji, miałam to wypraktykowane ze swojego chodzenia na basen.
Pływałyśmy może z godzinę, wyszłyśmy z basenu, w szatni miałyśmy szafki obok siebie. Absolutnym zbiegiem okoliczności okazało się, że w szatni nie ma nikogo, więc zarówno ja, jak i Marta zdjęłyśmy mokre kostiumy, będąc przez moment nago. Spojrzała na mnie, dziwiąc się, że jestem całkiem wygolona, na co ja jej odpowiedziałam, że po co jej ten "czarny kołtun". Rzeczywiście, miała bardzo ciemne owłosienie. "Ubierasz się w skąpe kostiumy, a te włosy wystają, jak robactwo z ziemi". Popatrzyła na mnie, mówiąc, że tak jest seksi. Wyjaśniłam jej, że seksi to będzie wówczas, kiedy z pod jej majteczek będzie przebijała czarna kępka, a nie będzie wyłaziło "robactwo". Zapytała, to co ja mam zrobić, odpowiedziałam - obciąć. To ona mówi, że jeszcze tego nie robiła, na co ja - to ja ci to zrobię. I na tym stanęło.
Ubrałam się w swoja sukienkę, Marta w dres i poszłyśmy do swoich pokoi. Przebrałam się, wzięłam swoją dużą kosmetyczkę i poszłam do Marty. Popatrzyła na mnie, mówiąc, że na trzeźwo tego nie przeżyje. Nalała po dobrym łyku wódeczki, ...