1. Uprowadzenie, feminizacja i zniewolenie cz. 1


    Data: 23.10.2020, Kategorie: BDSM Hardcore, Trans Autor: ssmstrs

    Stało się to na początku maja. Przede mną była przygoda. Długi majowy weekend uzupełniony kilkoma dniami urlopu zapowiadał się wspaniale. Był to ten czas, kiedy jak co roku nabierałem ochoty, żeby wyrwać się na kilka dni z wielkiego miasta i uciec od jego całego zgiełku. Majówka to w końcu idealny czas na krótką, spontaniczną przygodę. Jak pomyślałem, tak też zrobiłem i niewiele się namyślając zostawiłem za sobą codzienną rutynę. Nie minęło dużo czasu, gdy siedząc za kierownicą mojego ukochanego auta i rozkoszowałem się porannym słońcem w drodze na Mazury.
    
    Plan był prosty, bo takie często okazują się najlepsze: przyjazd do Krainy Wielkich Jezior, wynajęcie niewielkiego jachtu i samotne żeglowanie po okolicznych jeziorach, tam gdzie zaprowadzi mnie wiatr. Potrzebowałem takiego bycia samemu ze sobą, aby się wyciszyć, pozbierać porozrzucane w głowie myśli i naładować akumulatory. Na co dzień ciężko pracowałem jako programista na etacie w dużej korporacji finansowej i dodatkowo łapałem zlecenia z branży IT na wolnym rynku. Mając 26 lat udało mi się osiągnąć jako taką stabilizację. Mieszkałem w dużym mieście, miałem niezły samochód, udało mi się też trochę zaoszczędzić. Miałem dobre życie. Kolejnym krokiem miało być kupno mieszkania, a w dalszej perspektywie także znalezienie życiowej partnerki. Choć jak dotąd nie związałem się z nikim na stałe, to nie narzekałem na brak zainteresowania ze strony kobiet nawet pomimo tego, że byłem raczej wątłej budowy, szczupły (żeby nie ...
    ... napisać że chudy) oraz nieco zbyt blady od ciągłego siedzenia przed komputerem. Kilka dni na żaglach miało mi dać okazję na złapanie opalenizny. Nad masą i rzeźbą przyjdzie jeszcze popracować, ale i do tego zamierzałem w końcu dojść.
    
    Było południe gdy zameldowałem się na przystani. Już pierwszy rzut oka na jezioro wystarczył, żebym poczuł się szczęśliwy. Po dopełnieniu formalności i wypisaniu niezbędnych dokumentów znalazłem się na pokładzie żaglówki, która na kilka najbliższych dni miała stać się moim domem, a ja jej dzielnym kapitanem. Rozpakowałem niezbędne rzeczy, odbiłem od pomostu i popłynąłem z wiatrem w żaglach. Siedziałem na rufie i patrzyłem, jak w oddali znika przystań, przy której zostawiłem samochód. Czułem się tak, jakbym zostawiał swoje dotychczasowe życie i zaczynał nowe. Nie wiedziałem jeszcze, że rzeczywiście moje życie miało się wkrótce odmienić.
    
    Pogoda dopisywała i ruch na jeziorze był znaczny. Po kilku godzinach żeglugi oddaliłem się od najczęściej uczęszczanych przez żeglarzy miejsc i znalazłem się w spokojniejszej okolicy. Wokół nie było niemal żywego ducha. Gdzie niegdzie tylko widziałem pojedyncze łódki miejscowych wędkarzy i jedną lub dwie żaglówki w oddali. Tego pragnąłem i tego potrzebowałem – chwili dla siebie, odrobiny samotności.
    
    Zbliżał się wieczór i postanowiłem na noc przybić do brzegu. Jako, że znałem okolicę, w której się znajdowałem z wcześniejszych wypadów na Mazury, to wiedziałem że w pobliskiej zatoczce jest ukryta mała, niepozorna ...
«1234...7»