1. ONE VII


    Data: 01.11.2020, Kategorie: Anal Nastolatki Oral Autor: janeczeksan

    ... A dwa – jesteśmy pod mym blokiem, a z moich okien widać, że tutaj siedzimy
    
    Tylko chciałem sprawdzić...
    
    Czy ja tobie sprawdzam? - ręka Ilony zawędrowała na jego krocze – No tak, jednak szkoda, że nie sprawdziłam – zacisnęła palce na nabrzmiałym penisie.
    
    Dość tego, idę, ojciec już mnie widział – wstała pospiesznie z ławki bojąc się, że mogą zabrnąć za daleko.
    
    No trudno – cmoknął ją w policzek – to pa!
    
    Pomału wrócił na kwaterę.
    
    Spotykali się niemal codziennie, ale po za ukradkowymi pocałunkami, niby przypadkowym dotykom – nic między nimi nie było. Aż do którejś soboty...
    
    Umówili się już w czwartek, że w sobotę pojadą sobie do lasu, ponoć była cała masa grzybów. Pociąg z prędkością dorożki zawiózł ich na stacyjkę w środku lasu (Jan nie miał wtedy jeszcze samochodu), z wagonów wysypał się spory tłum takich jak oni grzybiarzy. Rzeczywiście, grzybów było zatrzęsienie, nawet duża liczba zbieraczy nie przeszkadzała. No, może tylko w tym, że nie mogli sobie pozwolić na jakieś większe pieszczoty. Wracali jeszcze przed południem, następne połączenie było dopiero wieczorem. Nie mieli zbyt dużo ciekawych okazów, ale wiele prawdziwków było na medal, poza tym kilka kilogramów podgrzybków stanowiło całkiem dobry efekt ich zbieractwa.
    
    Zanieśli grzyby do Iwony do domu, po tych kilku tygodniach znajomości jej ojciec pomału zaczął go tolerować. Jedyne, co miał za złe, to to, że był młodszy od jego Iwonki o trzy lata, a przecież to była jego ukochana jedynaczka! Ale ...
    ... ogólnie chłopak robił dobre wrażenie. Tak – wrażenie...
    
    Wysypali grzyby na stół, gdzie zajęli się nimi rodzice dziewczyny, zjedli szybki posiłek i prawie wybiegli z domu.
    
    Zapomniałam ci powiedzieć. - Iwona przystanęła - Idziemy jutro do kina, mam już bilety. A na dancing dzisiaj nie mam ochoty. Połazimy trochę po mieście, a potem pójdziemy do Joli i Leszka.
    
    Do Joli i Leszka? Przecież wyjechali wczoraj rano!
    
    Tak, musimy tam wpaść i podlać kwiaty, Jola prosiła.
    
    No to na co czekać? Chodź teraz, potem połazimy po mieście – miał ochotę na bliższe poznanie dziewczyny, ale był cierpliwy.
    
    No dobrze, idziemy - zgodziła się bez problemu.
    
    Otworzyła drzwi, weszli do przedpokoju.
    
    Zobacz, czy w łazience leci ciepła woda, dobrze? Jeśli nie, to podrzuć trochę węgla do kolumny (kiedyś były takie urządzenia do grzania wody!) i przynieś mi z łaski swojej konewkę do podlewania, stoi koło wanny. - Iwona wydała polecenia.
    
    Mam konewkę, woda jest ciepła, ale dołożyłem szufelkę węgla, wystarczy?
    
    Pewnie wystarczy, chodź tutaj!
    
    Złapał naczynie, napełnił wodą i wszedł do pokoju. Stanął w progu jak wryty. Ława stała przy rozścielonym łóżku, na ławie zapalone świece, dwa kieliszki, butelka z winem i prawie gotowa kolacja.
    
    A to co? - Jan nie krył zaskoczenia – spodziewasz się kogoś?
    
    Nie kogoś, a czegoś. I nie spodziewam się, a jestem wręcz pewna, że jesteś dobrym kochankiem, inaczej bym tego nie zorganizowała! A teraz siadaj, otwórz wino i bierzemy się za jedzenie.
    
    Nie ...