1. Mąż i żona (I)


    Data: 07.11.2020, Kategorie: małżeństwo, BDSM Brutalny sex Autor: MarekDopra

    ... się oprzeć samej sobie. A każde kolejne "grzeczna Ania" wypowiadane Marka złościło ją i nakręcało jednocześnie. Była coraz bardziej rozkraczona, a on wcale nie dotykał jej po wystawianej szparce, jedynie jego dłoń głaskała ją nieznośnie w jej okolicach. W końcu złapał ją końcówkami palców za muszelkę, a jej całe ciało przeszedł dreszcz. Ponownie zaczął się nią bawić, głaszcząc ją, łapiąc za wargi i puszczając, szarpiąc za włoski. Pozwalał sobie z jej wrażliwymi miejscami jak z jakąś maskotką. A ona wiła się na jego kolanach z rozchylonymi udami i nawet nie musiał jej zmuszać, by pozostała w takiej niekomfortowej pozycji, cała dla niego otwarta.
    
    - Jesteś świntuchem, wiesz? – powiedziała w końcu.
    
    Marek oparł się wygodniej na kanapie i zaprzestał drażnienia jej tam. Posmyrał ją pod brodą. A ona, choć przestał ją obmacywać, dalej leżała rozłożona na jego kolanach z wystawionymi cyckami, rozszerzonymi nogami, w pozie zezwalającej na wszystko, cokolwiek chciałby jej robić.
    
    - No dobrze. Zasłużyłaś na nagrodę – powiedział Marek i podniósł ją. Wyciągnął zza pleców jej obcisłą koszulkę w paski i podał jej. Ania założyła ją prędko.
    
    - A dół? – zapytała.
    
    - Nie gorączkuj się, skarbie – odpowiedział Marek. – Teraz grzecznie pójdzie moja macanka do kuchni i posłusznie zrobi mi kanapki. A pupę i cipkę będziesz miała odkrytą i gotową na to, żebym cię mógł sobie ciebie w każdej chwili zerżnąć, jak chcę i kiedy chcę.
    
    - Chory jesteś, wiesz? - odpowiedziała.
    
    - Nie dywaguj ...
    ... tyle kotku, tylko idź posłusznie do kuchni, bo mężuś głodny. Pokaż ładnie jak umiesz zapracować na zerżnięcie.
    
    - Naprawdę chory - powiedziała Ania kierując się do kuchni. Stanęła przy blacie, robiąc kromki i zastanawiając się, co wstąpiło w Marka i dlaczego ona tak się daje wozić. Jednak chłód powietrza, jaki czuła na tyłku i między nogami przypominał jej, że grzecznie jest tam otwarta dla niego na rżnięcie i sama mu za chwilę te skarby przyniesie do zabawy. Że on zrobi z nimi, co chce. Myśli te sprawiały, że przyjemne ciarki przechodziły ją po całym ciele. Gdy wchodziła z talerzem pełnym kanapek, on siedział na kanapie z nogami na stole. O to też zawsze były awantury. Popatrzyła tylko znacząco na nie, ale on nic sobie z tego nie zrobił. Położyła przed nim kanapki, a on złapał jedną i rozłożywszy się wygodnie zaczął wcinać.
    
    - No, ujdą – powiedział, poklepując ją po gołym tyłku.
    
    Znowu przeszły ją ciarki. Ściągnął ją za rękę na dół jak jakieś popychadło, a ona przyklęknęła przy nim. Marek jedząc, położył drugą dłoń na jej głowie, pogłaskał, pogładził policzek i nadstawił ją przy jej ustach.
    
    - Że niby mam cię całować? – zapytała?
    
    - A czy ja kogoś zmuszam? Zrób tylko to, co pragniesz zrobić – odpowiedział nonszalancko, zajadając się kanapkami.
    
    Ania wkurzyła się trochę, że nie dość, że mężusiowi kanapki zrobiła i przyniosła pod nos, to jeszcze... domyśliła się, że naprawdę chyba zacznie obcałowywać mu dłoń. Oczywiście, nie chciała tego robić, ale ciekawość, co wtedy ...
«12...5678»