1. Sto lat młodej parze, czyli nigdy…


    Data: 29.11.2020, Kategorie: Lesbijki nieznajomy, Zdrada zemsta, horror, Autor: Agnessa Novvak

    Po raz co najmniej setny w ciągu ostatniej godziny przypatruję się własnemu odbiciu. Poprawiam podwiniętą krawędź sukienki. Reguluję pasek zegarka i bransoletkę z koralików. Lekko popuszczam łańcuszek wisiorka, tak by znalazł się dokładnie na środku całkiem głębokiego dekoltu. Zastanawiam się jeszcze przez moment nad wymianą dizajnerskich kolczyków na zwyczajne przebitki, jednak ostatecznie dochodzę do wniosku, że przecież właśnie teraz jest najlepsza okazja na takie właśnie efekciarskie błyskotki.
    
    A trzeba było pieprzyć konwenanse i zwyczajowo założyć marynarkę! I spodnie. I koszulę. Zapiętą pod samą szyją najbardziej jaskrawym krawatem, jaki tylko znalazłabym w szafie. A do tego oczywiście tenisówki, a nie jakieś absurdalnie niewygodne, grożące śmiercią lub co najmniej kalectwem przy każdym kroku seksistowskie szpilory…
    
    Dalsze obuwniczo-społeczne rozważania przerywa czuły, troskliwy i jednocześnie podszyty nieukrywaną nutą złośliwości głos:
    
    – Skończyłaś wreszcie, jak widzę?
    
    – A skąd wiesz, podglądaczko? – odpowiadam wchodzącej do pokoju długowłosej blondynce z równie ostentacyjnym przekąsem.
    
    – Ano stąd, że od dobrych dziesięciu minut nie rzuciłaś żadną podwórkową łaciną. A to coś znaczy. No, pokaż się wreszcie…
    
    Teatralnie unoszę ramiona i wykręcam całkiem zgrabny piruecik. O dziwo, nie łamiąc przy tym ani nogi, ani nawet obcasa.
    
    – Mogłabyś częściej się tak ubierać. Nie dla mnie, tylko dla siebie. Ślicznie wyglądasz.
    
    Nie mam pewności czy to prośba, ...
    ... żądanie, czy raczej stwierdzenie faktu. Za to rumieńca rozpalającego policzki nie mogę pomylić z niczym innym. Ponownie podnoszę wzrok i spoglądam to we wcale nieczarodziejskie zwierciadełko, to na przytulającą się do mnie piękność w zwiewnym peniuarze. Tym razem prawdziwą, a nie tylko skomplementowaną z grzeczności.
    
    A jeśli to ona ma rację? Może najwyższy czas zaakceptować fakt, że nawet jeśli daleko mi do kanonów kobiecej urody, to przecież wcale nie muszę usilnie ukrywać tych resztek, które mimo wszystko posiadam! Przysłaniać i tak niewielkiego biustu pod przydużymi podkoszulkami, chować wysportowanych bioder w bojówkach, czesać się w stylu „przecież mam krótkie włosy, więc tylko rozczochram się palcami i wystarczy”, unikać jakiegokolwiek makijażu jak ognia. Ostatecznie co jak co, ale w tak mocno wytaliowaną kieckę nie zmieściłaby się nawet obdarzona iście posągowymi kształtami, poczynająca sobie coraz odważniej…
    
    – Amelia, proszę! – Trącam zdecydowanie zbyt natarczywą dłoń, wsuwającą się bezwstydnie pod rzeczoną kreację. – Przecież za mniej niż pół godziny wychodzę!
    
    – Czyli spokojnie ze wszystkim zdążymy… – szepcze uwodzicielsko, podążając całusami w górę szyi. – Usiądź sobie wygodnie na łóżku, a ja się już wszystkim zajmę.
    
    – Zostaw, głupia! Ja naprawdę nie mogę! – Bronię się jeszcze, ale jakoś wyjątkowo mało przekonująco.
    
    – Nie możesz? A może nie chcesz? Albo chcesz, ale się nie przyznajesz? – dyszy wprost do ucha, przygryzając przy okazji płatek.
    
    W tym ...
«1234...18»