1. Sto lat młodej parze, czyli nigdy…


    Data: 29.11.2020, Kategorie: Lesbijki nieznajomy, Zdrada zemsta, horror, Autor: Agnessa Novvak

    ... „nie”. Tymczasem napina się, zaciska pięści i jęczy, ale nie cofa ani o centymetr.
    
    Dokładam więc czwarty palec, sprawdzając, jak daleko mogę się posunąć. Amelia reaguje na to wygięciem kręgosłupa i podniesieniem głowy. Jakby tylko czekała, kiedy wreszcie złapię ją za włosy. Dokładnie tak, jak lubi – stanowczo, niemalże brutalnie. Zanim jednak zadośćuczynię jej niemej prośbie i całkowicie zdefasonuję fryzurę, składam kciuk pomiędzy pozostałe palce. Napieram wpierw powoli i ostrożnie, bacząc na najdrobniejsze nawet sygnały ostrzegawcze, lecz gdy już jestem absolutnie pewna powodzenia, dociskam mocniej.
    
    Teraz pozostaje mi już tylko pieprzyć mą nienasyconą kochanicę z całych sił. Do momentu, w którym nie padnie, wyjąc wręcz przy tym z rozkoszy.
    
    Z nieukrywaną satysfakcją podziwiam prężącą się na podłodze Amelię. Uśmiechniętą. Dyszącą ciężko. Wilgotną nie tylko od potu. Tak bardzo chciałabym usiąść przed nią z rozchylonymi nogami, przyciągnąć i nakazać, by zrobiła mi dobrze jeszcze raz. Zbyt dobrze zdaję sobie jednak sprawę, że muszę czym prędzej wstać i…
    
    Nagły dzwonek w sekundę rujnuje wszelkie nadzieje na choćby w miarę cywilizowane doprowadzenie się do stanu używalności. Podrywam się błyskawicznie, usuwam dłonią resztki rozmazanej szminki i na tyle poprawiam sukienkę, bym przynajmniej na pierwszy rzut oka się nie zdradzić. Obym tylko odruchowo nie podała wciąż mokrej dłoni na powitanie…
    
    – Szlafrok załóż! – pokrzykuję jeszcze w kierunku próbującej się ogarnąć ...
    ... Amelii i otwieram drzwi.
    
    Stojący w progu trzydziestoletni szatyn, przyodziany w ewidentnie zbyt szeroką jak na jego smukłą sylwetkę marynarkę, uśmiecha się promiennie zza bukietu kwiatów. Przeogromnej wiązanki róż wszelakich kolorów i kształtów, której nie powstydziłaby się nawet najbardziej wybredna panna młoda, a co dopiero… no właśnie – kto?
    
    – A Areczek punktualny jak zawsze! Następnym razem dzień wcześniej przyjedź! – Zamiast zwyczajowej grzeczności rzucam uszczypliwą uwagą, po czym pytam z gracją słonicy w składzie materiałów radioaktywnych. – A to dla kogo?
    
    – Tak, też mi miło, że cię widzę. – Gość złośliwie odbija piłeczkę. – A kwiatki są dla was. Znaczy w sumie bardziej dla Amelii, że zgodziła się mi ciebie udostępnić! Naprawdę bardzo mi miło, że pojedziemy razem i… eee… czy ja wam na pewno nie przeszkadzam? Może lepiej zaczekam w aucie?
    
    Podążam wzrokiem za widocznie zawstydzonym spojrzeniem Arka. Owszem, Amelia zgodnie z przykazem narzuciła na siebie szlafrok, ale po pierwsze – i tak wszystko spod niego widać, a po drugie – rozczochrana czupryna i zamglone oczy świadczą nadto wyraźnie o tyle co zakończonych (s)ekscesach. Zerkam więc to na nią, to na niego, bąkam coś podobnego do „tojapójdędołazienkizarazwracam” i zostawiam ich samych.
    
    Porządnie wyszorowane i nakremowane dłonie, umalowane na nowo usta i przede wszystkim świeżutkie majtki później powracam do przedpokoju, gdzie Arek i Amelia… rozmawiają sobie jak gdyby nigdy nic. Owszem, on ewidentnie stara się ...
«1...345...18»