Kwaterunek (I)
Data: 09.12.2020,
Kategorie:
BDSM
wojna,
Autor: MarekDopra
... mi wody – polecił.
Wciąż zmieszana, podniosła się z łóżka. Zakrywając się, jak tylko mogła, podeszła do stołu, na którym stał dzbanek z wodą oraz kubki. Mogła do woli zaciskać uda, ale nie sposób było przegnać wspomnień tego, czego właśnie doświadczyła. Próbując ukryć swoje zmieszanie i stłumić szalejące emocje, powiedziała:
– Kubki są trochę poobijane, nie wiem, czy mogą...
Oficer tylko westchnął.
– Po prostu pić mi się chce.
Zofia zerknęła na niego, gdy nalewała wodę do kubka. Zauważyła, że i on na nią patrzy, z dużo większym niż przedtem zainteresowaniem. Skuliła się odrobinę, choć nie na wiele mogło się to zdać. Gdy jego spojrzenie powędrowało w dół, bezwiednie zasłoniła się dłonią. On tylko uśmiechnął się, jakby mówiąc: „I po co to zasłanianie – i tak za chwilę będę robił tam, co zechcę”. Znowu przeszły ją ciarki. Kiedy ruszyła w jego stronę z pełnym kubkiem w dłoni, pojęła, że razem z wodą przynosi mu też siebie. Oddaje mu się do pełnej dyspozycji. To było najgorsze.
– Nie wiem, czy nie za ciepła. Rano ze studni przyniesiona, to odtajała... – mówiła, idąc w stronę oficera, który patrzył na nią z błyskiem w oczach. Zdawało się, że każdy jej ruch wzmagał jego pragnienie. A wiedziała, że czegokolwiek on tu zapragnie, to dostanie to lub weźmie.
– Nie przejmuj się wodą – rzucił, taksując Zofię spojrzeniem.
– Proszę – powiedziała , podając mu kubek i siadając obok.
– Dziękuję. – Wypił duszkiem, do dna. Odłożył kubek i zwrócił się w jej stronę: – ...
... No, to starczy na dziś tych uprzejmości.
Jego oczy zmieniły się. Dokładnie wiedziała, co to dla niej oznacza. Jeszcze próbowała się odsunąć, lecz podziałało to jak płachta na byka. Złapał ją, zdecydowanym ruchem pchnął plecami na łóżko i przygniótł swoim ciałem. Chciała zaprotestować, ale złapał ją za nadgarstki i unieruchomił je nad jej głową. Wtedy dopiero zaczęła się naprawdę wyrywać. Wywołało to tylko lekceważący śmiech. Patrząc jej w oczy, ze spokojem, metodycznie i stanowczo wciskał swe biodra między uda kobiety. Nagle przypomniała sobie, jak kazał Marcinowi wyczyścić sobie buty i jak ten posłuchał... To wspomnienie sprawiło, że w jej głowie zawirowało. Uda same się rozchyliły. On oczywiście wdarł się między nie bez skrupułów. Czuła, jak ociera się o jej wnętrze, co wywoływało niezwykłe ciarki. Walczyła z tym uczuciem, jak mogła. Ciągle się wyrywała, lecz nie zaciskała już ud, a przynajmniej robiła to tak nieporadnie, że oficer nie miał kłopotów z utrzymaniem jej rozwartej dla siebie.
– O tak... właśnie tak – szepnął, widząc pierwsze oznaki załamywania się oporu. Zofia czuła się podle. Jeszcze raz zebrała siły i próbowała zacisnąć nogi. Oczywiście nie pozwolił jej na to. Bezsilna i otwarta przed swym oprawcą, poczuła smak porażki. Kapitulacja z jednej strony przerażała, a z drugiej wywoływała niesamowitą ekscytację. Walczyła z nią ostatkiem sił. Znowu przypomniała sobie palce oficera na swych wargach. Instynktownie rozchyliła uda, a on naparł, pełen pożądania. ...