Siostra cz. 4- Wypad w góry
Data: 12.12.2020,
Kategorie:
Tabu,
Pierwszy raz
Sex grupowy
Autor: Obergal
Góry. Góry są naszym domem, w górach jest nasz rodzinny dom. W nich jest nasza miłość i całe szaleństwo. Kochamy je całym sercem, często tam wracamy…
Razem z siostrą często wybieramy się na górskie wyprawy. Czasami razem, czasami w pojedynkę, lub ze swoimi znajomymi. Gdy tylko mamy okazję, zakładamy wygodne buty, plecaki i w drogę. Nierzadko są to wyprawy całodzienne, lub kilkudniowe wypady.
Chłopak Beaty na szczęście jest “anty”. Wiele razy próbowaliśmy go wyciągnąć na wycieczkę. Zgodził się tylko raz, po którym już więcej w góry nie poszedł. Mięczak. Z mojego punktu widzenia jest to bardzo dobra wiadomość, bo mogę pobyć z siostrą pobyć kilka godzin sam. Mogę ją pocałować, klepnąć w tyłek, lub nawet popieścić się z nią gdzieś w lesie?. Wiele razy podczas naszych wypadów, zwłaszcza w Tatry zachowywaliśmy się jak chłopak z dziewczyną. Nikt nas tam nie zna, więc ryzyko minimalne… Lecz jednak istniejące, co właśnie działało na nas tak podniecająco…
Tym razem jednak pojechaliśmy w Tatry w większej grupie. Oprócz naszej dwójki pojechał z nami mój najlepszy kumpel Karol, z którym znam się od przedszkola. Przez całą podstawówkę, oraz technikum staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. Oprócz nas, było również zaprzyjaźnione Małżeństwo- Arek oraz Marlena, z którym dzielimy pasję do gór.
Plan był banalny. Wszyscy bierzemy jeden dzień urlopu i w Boże Ciało z samego rana… Lub ściślej rzecz biorąc w środku nocy udajemy się w kierunku Zakopanego.
Dzień zapowiadał się ...
... przyjemnie ciepły, lub nawet gorący. Po dwugodzinnej podróży zameldowaliśmy się na parkingu w Zakopanem, skąd po przebraniu obuwia wyruszyliśmy w kierunku Kuźnic. Już o 6.30 zebrała się dosyć spora grupka chętnych do tego, by wjechać kolejką na szczyt Kasprowego Wierchu. My jednak mieliśmy inny plan, więc tylko pozdrowiliśmy mijanych “turystów” i ruszyliśmy dalej przed siebie piechotą. Naszym pierwszym celem był właśnie Kasprowy, z którego jeśli pogoda i siły pozwolą chcieliśmy udać się na Świnicę… Po krótkiej chwili i po opłaceniu biletu byliśmy już na terenie Parku Narodowego. Droga póki co była łatwa i przyjemna, gdzieś tam daleko było widać stację końcową kolejki na Kasprowym. Marlena z mężem szli przodem, nadając nam tempo, za nimi Beata z Karolem pogrążeni w jakiejś rozmowie, a za nimi spokojnie ja, obserwując wszystko dookoła i robiąc jednocześnie zdjęcia. Nie ukrywam, że tematem przewodnim moich fotek był tyłeczek mojej siostry ubrany w obcisłe legginsy. Po godzince postanowiłem nieco przyspieszyć i dołączyć do Beaty i Karola. Udało mi się to bez większego wysiłku i nic by w tym dziwnego nie było, gdyby nie to, że po chwili moje spojrzenie spoczęło na idącej przed nami Marlenie. Odpadłem. Nigdy, mimo iż znamy się już kilka lat, nie uważałem jej za piękną kobietę. Teraz jednak wiele się zmieniło. Marlena jest osobą raczej niskiego wzrostu. Sięga mi wyłącznie do ramion, chociaż sam do wielkoludów też się nie zaliczam. Nie to jednak najważniejsze. Patrząc na nią dostrzegłem ...