Księżycowy króliczek, czyli wsadź se te…
Data: 20.12.2020,
Kategorie:
Oral
prysznic,
squirt,
japonka,
wulgaryzmy,
Autor: Agnessa Novvak
... ochłonąć we wciąż spływającej z deszczownicy wodzie. Przetarł mokre oczy i pochylił, chcąc podziękować sprawczyni rozkoszy, lecz ta, zamiast spokojnie go objąć, przyciągnęła mocno do siebie.
– Jesteś mój! Tylko mój! Niczyj inny! Pamiętaj! – rzuciła władczym tonem i zanim zdążył zareagować, pocałowała. Ustami smakującymi śliną, mokrą cipką i spienioną spermą.
Pomimo popitych trzema kawami podwójnego śniadania wciąż miał miękkie kolana, jednak nie mógł już dłużej zwlekać z wyjazdem. Ostatni raz sprawdził, czy nie zapomniał niczego spakować, poprawił pasek w dżinsach i przyklęknął, by założyć adidasy, gdy usłyszał za sobą pytanie:
– I jak ci się podoba moja kreacja, kochanie? Czy aby na pewno jest wystarczająco elegancka na proszony obiadek?
– Wiesz, że i tak będzie ci super! – Mechanicznie potwierdził i dopiero wtedy odwrócił wzrok.
I zbaraniał. Strzelił karpia. Zatkało go. Powoli, jakby bojąc się kolejnych okryć, z coraz większym niedowierzaniem podnosił wzrok: od skórzanych botków, przez ciemnofioletowe cygaretki w jasne prążki i taki sam żakiet, po głęboki dekolt przyozdobiony zawieszką z jakimś japońskim znakiem. Ponad nim pysznił się pomalowany głęboką czerwienią środek warg, lekko przypudrowane policzki i podkreślone czarną kredką powieki. Ale i tak największe zaskoczenie czekało jeszcze wyżej.
O ile niemalże chłopięcą posturę, trójkątną twarz z malutkim noskiem czy wyraźnie skośne oczy jego ukochana odziedziczyła po ojcu, o tyle – nie wiedzieć ...
... właściwie jakim cudem – po matce przejęła lśniące jasnym złotem włosy. Spięte w tym momencie w dwa koczki.
Fryzurę Czarodziejki z Księżyca.
Przysiadł na podłodze z wrażenia, nie wiedząc czy ma zacząć ryczeć ze śmiechu, czy raczej rozpaczy. Jakakolwiek próba wpłynięcia na zmianę stylówki ukochanej mogła się błyskawicznie zakończyć ciężkimi obrażeniami ciała. W najlepszym razie. Najgorszego wolał nie przewidywać nawet w myślach, nie chcąc zapeszać w złą godzinę. Zamiast odpowiedzi spojrzał tylko na własne odbicie w lustrze i rzucił zrezygnowany:
– Jak ty wyglądasz? Chyba jak ja? Zabieram cię, żebyś wreszcie poznała moich starych, a ubrałem się jak na browara. Dobra, może jeszcze zdążę…
Poderwał się i skoczył w kierunku szafy. Co prawda szybko zdążył się zorientować, że spodnie były prasowane zdecydowanie zbyt dawno, a guziki koszuli aż trzeszczały, próbując utrzymać w ryzach dopakowaną ostatnimi czasy do granic przyzwoitości klatę, jednak przynajmniej zaczął wyglądać jak człowiek rozumny. Z pozoru, bo faktycznie przypominał raczej wytatuowaną, łysą pałę, wbitą na siłę w ewidentnie przymały garniak.
– Kurrr… – powstrzymał się w ostatniej chwili, odwracając błagalnie wzrok. – Króliczku, pomożesz mi z tym krawatem?
– Zostaw, zawiąże ci go na miejscu! – westchnęła z żartobliwym politowaniem. – Przecież nie będziesz raczej w nim prowadził, prawda?
– A to ja mam jechać? – zapytał szczerze zdziwiony.
– A kto?
– No, przecież to twoja fura!
– Ale ty znasz drogę, a ...