Matematyka (II)
Data: 04.07.2019,
Kategorie:
nauczyciel,
Romantyczne
Autor: wojtur24
Wojtek na stałe wpisał sobie korepetycje u Oli w piątek na 18.00. Za tydzień przyjechał troszkę wcześniej licząc na spotkanie jej ślicznej mamy Natalii. Drzwi otworzyła mu maturzystka.
- Niestety nie ma mamy, musiała wyjechać służbowo na szkolenie na cały weekend - powiedziała w progu i zaraz filuternie dodała – będę musiała panu wystarczyć tylko ja.
- No cóż, zabierzmy się za matematykę a później zobaczymy – odpowiedział zaczepnie.
Poszli na górę i odrobili razem bieżące zadanie domowe i później analizowali test maturalny z poprzedniego roku. Dziewczyna wykazywała dosyć duże zdolności percepcyjne i dosyć szybko chwytała tłumaczenie korepetytora. Zauważył, że ubrała się dosyć wyzywająco. Luźna bluzeczka z dużym dekoltem odsłaniała przed jego oczami jej śliczne, pełne, średniej wielkości piersi. Szczególnie kiedy nachylała się w jego kierunku a czyniła to świadomie albo nie, nader często. Króciutka szeroka spódniczka podkreślała urodę jej prześlicznych, długich i zgrabniutkich ud a czasami specjalnie albo nie podwijała się i oczom jego pokazywało się zamknięte w czerwonych majteczkach krocze. Ola była niesłychanie ładną, podobną do swojej mamy o prześlicznej figurze 18-latką. Była znacznie drobniejsza od swojej mamy ale i dwa razy młodsza. Jej prześliczna uroda i cudowna figura działały na Wojtka bardzo podniecająco. Jeszcze na górze podczas zajęć zdawał sobie sprawę, że ma dużą ochotę zrobić z córką to co tydzień temu z matką. Skończyli analizę testu i zeszli na ...
... dół do salonu.
- Może szklaneczkę whisky – zaproponowała.
- Może być – zgodził się skwapliwie.
Poszła do barku. Jemu nalała łyskacza a sobie lampkę wina półsłodkiego.
- Właściwie ze wszystkich przedmiotów mam same 5 i 6 a tylko z tej matmy wyciągam ledwo trzy. Mama twierdzi, że nigdy nie uda mi się jej poprawić a ja czuję, że już po tych dwóch godzinach zaczynam ją lepiej rozumieć - rozpoczęła rozmowę kiedy wygodnie usiedli w fotelach.
- Bo matematyka jest lekka, łatwa i przyjemna, jeśli się ją rozumie. Staram się was uczyć nie tylko samej matematyki ale i miłości do tego przedmiotu i może dlatego mam dobre wyniki – odpowiedział popijający małymi łyczkami nalany mu trunek korepetytor.
- Mama opowiadała mi, bo nie mamy przed sobą tajemnic o tym, że rzeczywiście dobrze pan uczy miłości – znowu zagaiła filuternie i lekko rozszerzyła swoje prześliczne, zgrabniutkie uda a oczom jego ukazały się jej czerwone majteczki z ciemniejszymi plamkami świadczącymi, że jest podniecona jego obecnością.
- Mówiliśmy o miłości do matmy - żachnął się nauczyciel.
- Też... - zaczepnie odpowiedziała mała i dodała – nie mam szczęścia do miłości. Nie
mogę znaleźć sobie żadnego chłopaka na stałe, są albo za bardzo nachalni albo za bardzo nieśmiali i w odróżnieniu od wielu swoich koleżanek jestem jeszcze cnotliwa.
- Bardzo mnie to dziwi, ponieważ jesteś bardzo ładna i zgrabna i chłopacy powinni pchać się do ciebie jak przekupy do marketu w dzień promocji – spostrzegł.
- ...