1. W towarzystwie stażystki


    Data: 06.07.2019, Kategorie: wyjazd, dziewica, hotel, integracja, Autor: Colgate

    ... długie ruchy, od kolan do genitaliów. Pod koniec każdego ruchu zwalniała i zwiększała nacisk dłoni. Po pewnym czasie, skupiła się wyłącznie na ściskaniu jąder i merdaniu kutasem. Nie muszę chyba mówić, jakie to było przyjemne. Zwłaszcza ta jej niewprawność. To, że uczyła się, właśnie na mnie, każdego ruchu. To, jak się cieszyła, kiedy, po pewnych pieszczotkach, stawał mi bardziej. Trochę się krępowała, ale ostatecznie udało mi się ją odwrócić tak, żeby mieć jej cipkę pod ręką i coś jej dać od siebie. Była taka świeżutka! Głaskałem jej wargi między nogami – były prawie identyczne, jak usta (można by było niemalże zrobić przeszczep i nikt by się nie zorientował). Ależ tam mokrooo! Włoski przesiąknięte do granic możliwości... Ale to dobrze, zawsze lepszy większy poślizg. Była w tych okolicach bardzo wrażliwa. Drżała na całym ciele przy każdym dotknięciu. Wydawało się, że zupełnie straciła oddech, kiedy mój palec wreszcie zawędrował do środka. Kiedy oprzytomniała, zaczęła mnie gwałtownie całować po całym ciele.
    
    – Chcę coś widzieć – włączyłem lampkę na stoliku obok łóżka (był już wprawdzie poranek, ale dość szary i nie wystarczało to, żeby nacieszyć oczy). Dostrzegłem protest w jej oczach. Ewa wstydliwie sięgnęła przez mój brzuch, żeby lampkę wyłączyć. Natknęła się jednak na przeszkodę nie do przebycia... Musiałaby się sporo podnieść, żeby gdzieś sięgnąć ponad moim członkiem. Poza tym, wyraźnie sygnalizowałem wzrokiem, co jest teraz potrzebą chwili (bynajmniej nie gaszenie ...
    ... światła!). Ewuś zrozumiała, dała za wygraną i zbliżyła buzię do końcówki pały. Nie miałem nadziei na jakieś szczególnie głębokie ssanie, skoro była taka niedoświadczona. No, rzeczywiście, nie było głębokie, ale tak czułe, delikatne i zaangażowane, że odlatywałem. Uniosłem nad siebie biodra, ciągle leżącej odwrotnie niż ja, Ewy, i podciągnąłem jej pupę w kierunku swojej twarzy. Jaka śliczna i jaka pachnąca! Czy to nie Lem napisał, że "z dupy, jak wąchać, to śmierdzi"*? A tu nic – jeden otworek, drugi otworek – i pachnie słodką skórką. Mniam! Rozszerzyłem płateczki jej przyrodzenia i starałem się jak najgłębiej dotrzeć językiem. Tymczasem, Ewa wpadła na pomysł jeżdżenia ustami wzdłuż całej moje pały i zaliczania liźnięcia końcówki, za każdym razem, kiedy była na górze. Mimo moich szczerych chęci zatrzymania chwili, to nie mogło trwać zbyt długo. Ewa krzyknęła i opadła na mnie. Ciekaw byłem co teraz zrobi z tym, co wyprodukowałem. – A wiesz, że dobre! – odezwała się słodko, likwidując białawe rozlewiska na moim brzuchu. – Mmmm, dawaj wszystko! – i przyssała się do już prawie oklapłego fiutka. – Daj mi chwilę, zaraz wrócę do akcji – wiedziałem, że jeden strzał przecież mnie położy mnie zupełnie, zwłaszcza przy tak wspaniałym ciałku.
    
    – Wejdź we mnie, OK? – Czekaj, mam chyba jakąś gumkę... – Nie, nie idź. Ja, dzisiaj nie muszę się obawiać, a ty, przecież wiem, że nie zadajesz się z byle kim, więc się nie boję. No już, pręż ptaka i właź na mnie. – Ah, E, ale kusisz... no dobra, ...