Opiekun (IV)
Data: 08.01.2021,
Kategorie:
Nastolatki
koniec,
Autor: Lola
... okazji zapytać cię o akcję z soboty z rana, na to masz jakieś wytłumaczenie?
- Już mówiłem – odpowiedział spokojnie.
- Kiedy?
- Przed chwilą, dwa słowa, jedenaście liter.
- A to! Że niby ładna jestem?
- Nie niby, tylko na pewno. Taka drobna poprawka.
Wzruszyłam tylko ramionami i zsunęłam z siebie koc, zaczynało się robić ciepło. Kolejny piękny, upalny dzień. Emma uważała, że słońce szkodzi mi na mózg i potem mi odwala, lecz ja tego nie zauważyłam. Lubiłam słoneczko i lubiłam się po prostu smażyć.
- Nad czym tak rozmyślasz?
- Nad rzekomym, szkodliwym działaniem słońca na mój mózg.
Carlos podniósł się do pozycji brzuszkowej i spojrzał spode łba.
- Tak samo jak alkohol, czy może gorzej?
Wiedziałam co miał na myśli, zagryzłam tylko wargi i zapatrzyłam się w deski na tarasie. Na wspomnienie mojej głupoty skręcał mi się żołądek, ale podobno człowiek uczy się na błędach, więc w duchu liczyłam, że na przyszłość nie zrobię z siebie takiej kretynki. W końcu musiałam jakoś mu się odgryźć, dlatego podniosłam głowę i odwróciłam się za siebie.
- Powiedziałam rzekomym, więc nie jest udowodnione, że szkodzi. A alkohol szkodzi każdemu, bez wyjątku tylko z różnym skutkiem – znacząco na niego spojrzałam.
Chyba domyślił się o co chodzi, bo parsknął śmiechem i odpowiedział:
- Każdemu może się zdarzyć...
- No właśnie, każdemu może się zdarzyć, dlatego wymaż z pamięci obraz mnie, leżącej nieprzytomnej po kąpieli w płynie twojej byłej.
- Nie.
- ...
... Co nie? – odwróciłam się gwałtownie na tyłku.
- Nie.
Idiota – podsumowałam w myślach i zaczesałam włosy do tyłu. Odezwały się skutki wczesnej pobudki, dlatego nie miałam zbytniej ochoty na przekomarzanie się z nim. W końcu i tak nic bym nie wskórała. Nie odpowiadałam przecież za jego myśli. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Było już po piątej, a mi coraz bardziej chciało się spać. Zwlokłam się z tarasu i przechodząc przez Carlosa poczłapałam do domu.
- Idziesz już? – usłyszałam jeszcze za sobą.
- Jak widać, muszę odespać piękny wschód słońca...
Stresowałam się przed pierwszym spotkaniem z dziadkami Tomka. Niby to nic takiego, ale po rewelacjach od Weroniki nadal byłam przepełniona wątpliwościami, całą masą wątpliwości. Bałam się jakby Tomek miał ogłosić nasze zaręczyny, a tak naprawdę to jeszcze nie wiedziałam czy nie łączył nas tylko seks i przejściowy romans. Piękne określenie, nie ma co. Takie filmowe. Usiadłam po turecku na łóżku i wgniotłam głową pościel. Zadręczałam się tym jakbym na poważnie za chwilę miała stanąć na ślubnym kobiercu. Podniosłam głowę i napotkałam zdziwiony wzrok Tomka. Chwilę później roześmiał się i podszedł ku mnie. Przygarnął do siebie i złożył delikatny pocałunek, a potem ujął brodę w palce i nakazał spojrzeć w górę.
- Co taka nieobecna jesteś? Stało się coś?
Lubiłam ton jego głosu, był taki ciepły i łagodny.
- Co? Nie, nic – skłamałam, bo nie chciałam zadręczać go swoimi skrupułami.
- Na pewno?
- Słowo harcerza – ...