Niewinność w świetle księżyca
Data: 08.07.2019,
Kategorie:
zbiorowy,
delikatny,
namiętnie,
tylko seks,
swing,
Autor: Pokątnie uściski
... zdecydowanie wędrowała między mną a drgającym w ekstatycznym uścisku udem mojej żony. Narząd sycącego się nią mężczyzna, tkwiący głęboko we wnętrzu, musiał nieustannie pulsować, gdyż raptownie i głośno wciągnęła powietrze, ledwie hamując jęk, gdy w końcu mogła przyciągnąć do swoich piersi, jego nagi tors. Byli dla siebie całym światem, ich oczy lśniły nieobecnie w świetle księżyca.
Starałem się nie drgnąć, ale ta... Dłoń... przesunęła się wzdłuż biodra, zaciskając się wreszcie na sterczącym... mi, jakbym... jakbyśmy nie...
- ...ale teraz chcę...! — szept znowu otarł się o moje ucho, tak samo gorący, ale naglący bardziej niż przed chwilą. Naga, smukła noga objęła mnie pod pościelą, a do uda przywarł, przyparty biodrami, gładki, najwyraźniej wilgotny, kształt. Drapieżne zęby zacisnęły się na koniuszku konchy, włosy na karku zjeżyły się pod nerwowym oddechem.
Przez chwilę nie byliśmy w stanie oderwać oczu od sceny obok. Mężczyzna, który ponownie szeroko rozchylił uniesione w górę nogi mojej żony, bezpardonowo i rytmicznie wpychał się w głąb uchylonego wejścia. Jej lubieżnie wypięte biodra ułatwiały ten ruch — bez reszty poddawała swoją płeć penetracji natarczywie wystającą częścią ciała partnera. Cała unosiła się w srebrzystym blasku i opadała — w rytmie nocy, cykad i niezaspokojonego pożądania.
Ledwo słyszalne dotąd mlaśnięcia, były coraz głośniejsze. Dzięki obszernym ruchom bioder para rozłączała się niemal całkiem, światło księżyca wydobywało jednak nabrzmiałe ...
... wargi, do ostatniego momentu obejmujące w jakiś obscenicznie piękny sposób wzwiedzioną męskość, rozpychającą się w szczelince między nimi.
On wynurzał się wreszcie całkiem. Niemal czarna w wąskiej strudze blasku główka, jak desperacki pływak, wyzwalała się z lubieżnego uścisku, jakby z lepkich fal, po czym z impetem wbijała się na powrót w otwarte, mokre wnętrze.
Dłoń mojej ślubnej, z rozpaczliwie rozwartymi palcami, bezwiednie zaciskała się na pościeli, to niknąc, to pojawiając się w księżycowej poświacie. Resztką sił próbowała chwycić się czegoś realnego, czegoś, co powstrzymałoby ją przed zupełnym zapomnieniem się w morzu rozkoszy.
Kobieta, której mokra mufka ocierała się przed chwilą o moje udo, chwyciła ją swoją dłonią (Dłonią?) i poprowadziła wprost do miejsca, gdzie, nie mogąc już zupełnie powstrzymać podniecenia, prężyłem się zachłannie i nieprzystojnie. Pozwoliła jej przesunąć się wzdłuż i oprzeć na nasadzie.
Wędrująca dłoń zacisnęła się tam. Jakby z ulgą, gdy mokra mufka nasunęła się na mnie, niecierpliwie ukrywając sterczącą konieczność. Kobieta jęknęła, dosiadając mnie z ulgą. Odrzucone prześcieradło zabłysło na moment jaskrawym odbiciem, gasnąc w cieniu. W tym momentalnym błysku biodra rozpoczęły zachłanną wędrówkę w górę i w dół
Potem dłonie zaciskały się w gorączkowych, chaotycznych uściskach, uda ocierały się o lędźwie, biodra zderzały się z pośladkami a sutki, twarde i mokre od śliny i ciszy, krzyczały w ciemności oświetlonej księżycem. Wybrane ...