„Zrzucajac skore” cz.1
Data: 08.02.2021,
Kategorie:
Pierwszy raz
Autor: monia_be_be
... przeciwnik wrócili do swoich rogów, trochę nasłuchiwali i kiwali głowami do mężczyzn spoza ringu, po czym tańczyli z powrotem do centrum, słuchali szarego mężczyzny w koszuli, kiwając głową, stukając w rękawice…I wtedy to się stało. Zadzwonił gong i patrzyłam, jak Jake Spear robi to, do czego najwyraźniej się urodził. Mój świat spłonął, kiedy to oglądałam. Wszystko, czym byłam. Wszystko co wiedziałam. Wszystko, nad czym pracowałam tak długo i tak ciężko. Patrzyłam na pierwotne piękno walki Jake’a i wychodziłam ze skóry. Pękała, strzępiła się i odpadła. Zrobiła to szybko i nagle zniknęła, a ja tam siedziałam, ze skrzyżowanymi nogami, stylową torebką na kolanach, czując się surowa, naga, bezbronna, naelektryzowana, stara i nowa. Obszar między moimi nogami pulsował. Skupiłam się na fascynacji. Nie byłam sobą. I byłam. Po raz pierwszy od lat byłam sobą. I patrzyłam, jak wspaniale Jake bije i absolutnie „wpierdala” tamtemu mężczyźnie na ringu.Zrobił to w pięć minut. Pięć. Zauważyłam to oszołomiona na dużym zegarze z czerwonymi cyframi, który znajdował się obok ringu przed sędziami. I zrobił to po tym, jak dwukrotnie uderzył w ciało swojego, już mającego problemy, oponenta, po czym jego silnie umięśniona, smukła, mokra prawa ręka poszła szeroko i zadał taki cios w brodę mężczyzny, jaki normalnie przyprawiłby mnie o mdłości. Głowa mężczyzny gwałtownie podskoczyła, pot wzbił się w powietrze, zamknął oczy i uderzył w matę z głośnym łomotem, nie podnosząc nawet ręki, by powstrzymać ...
... upadek, jego wielkie ciało drżało od stóp do głów przy uderzeniu. Tłum oszalał. Siedziałam nieruchomo w swoim krześle, wpatrując się w Jake’a tańczącego blisko ciała na macie, gdy sędzia przykucnął obok, licząc do dziesięciu. W końcu wstał, uniósł ramię Jake’a, a tłum stał się jeszcze głośniejszy. Tak głośny, że prawie ogłuchłam. Jake jednak nie pławił się w chwale. Przeszedł do swojego narożnika i zszedł z ringu bez zbędnych ceregieli. Nie włożył szlafroka. Nie skinął na tłum. Nie spojrzał na mnie.Powoli wstałam i odwróciłam się, kiedy wspiął się korytarzem i zniknął z tyłu areny. Nie myśląc, o tym co robię, pochyliłam się i złapałam płaszcz. Potem się ruszyłam. Szybko poszłam korytarzem. Na górze spojrzałam w prawo, potem w lewo i zobaczyłam krzepkiego mężczyznę w jasnożółtej koszulce polo z czarnym nadrukowanym napisem „ochrona”. Szybko podeszłam do niego. Nie mogłam znaleźć słowa, kiedy, patrząc na mnie od stóp do głów, zapytał: „Do kogo należysz, ślicznotko?”Powiedziałam tylko: „Jake”. Uśmiechnął się i odsunął na bok. Kiedy to zrobił, zobaczyłam za nim drzwi. Pchnęłam drążek i przeszłam, słysząc, jak mówi dalej - „Na lewo korytarzem, pierwsze drzwi po prawej”.Drzwi zamknęły się, a ja praktycznie pobiegłam korytarzem, skręciłam w lewo i natychmiast przeszłam przez pierwsze drzwi po prawej. Widziałam szafki. Kosz na śmieci. Stół, który wyglądał jak stół medyczny pośrodku. Na nim była otwarta duża torba treningowa, na której spoczywały rękawice bokserskie Jake’a. Mężczyzna, ...