Jej samochód
Data: 11.07.2019,
Kategorie:
Lesbijki
samochód,
Brutalny sex
Autor: paty_128
... towarzyszyło mi również podniecenie utrzymujące się od kilku dni. Nie kochałyśmy się, ona uznała, że jak trochę poczekamy, będziemy bardziej napalone. A ja czułam, że czekała na ten wyjazd. Czekałam cierpliwie, nauczyła mnie tego. Nieraz tak robiła, przetrzymywała mnie na seksualnym głodzie nawet przez tydzień. Nie odważyłam się masturbować, nie chciałam jej zawieść. I wiecie, co? Ta metoda się sprawdzała. Dowodem tego byłam ja, a raczej moje myśli z niezbyt grzeczną wersją Kate w roli głównej. Nie mogłam się doczekać, aż będzie między moimi nogami.
Słońce chylące się ku zachodowi schowało się za chmury, podczas gdy my nadal jechałyśmy. Kilkanaście minut wcześniej zjechała z drogi szybkiego ruchu na drogę gruntową, widać było, że była niezbyt często uczęszczana. Ale ufałam jej.
- Daleko jeszcze? – Zapytałam.
- Pół godzinki. – Odpowiedziała i obdarowała mnie czarującym uśmiechem.
I w pewnym momencie coś strzeliło. Usłyszałam jak przeklęła pod nosem. Też przeklęłam, gdy po chwili spod maski zaczął się wydobywać jakiś dym. Zatrzymała się, zgasiła silnik i wysiadła. Zajrzała pod maskę, sięgnęła po coś. Zatrzasnęła ją, pokazując mi pęknięty pasek klinowy, po czym wsiadła z powrotem.
- Pasek poszedł. Teoretycznie można jechać dalej, ale silnik nie ma chłodzenia, ja nie mam wspomagania, brak ładowania... - Wymieniała, zwijając pasek, po czym schowała go w drzwiach. Oparła się o kierownicę i pogrążyła w myślach.
- Co teraz? – Zapytałam. Chwilę jeszcze pomyślała, po ...
... czym odpowiedziała.
- Jeśli zapłacę twojemu ojcu, przyjechałby jutro z nowym paskiem?
- Sądzę, że tak. Lubi cię, ma samochód, więc nie widzę przeszkód.
- Kochanie, chodzi o to, że musiałybyśmy tu przenocować.
- Tu? – Zapytałam, rozglądając się dookoła po pustych, zrujnowanych i zapuszczonych ogródkach, które wyraźnie mówiły, że ich właściciele dawno nie żyją lub nie mają czasu na takie zajęcia.
- No w samochodzie. W bagażniku. Złożę siedzenia, sądzę, że starczy nam miejsca. Mam dosyć pojemny bagażnik, powinien zmieścić nas obie.
Spodobał mi się jej plan. Wykręciła numer do mojego ojca i przedstawiła sytuację, mówił, że najwcześniej jutro będzie mógł przyjechać. Powiedziała mu, gdzie w sobotę załatwi pasek. Po wszystkim rozłączyła się i spojrzała na mnie w milczeniu.
- Chciałam cię dowieźć na zachód słońca, ale jak zwykle coś musiało się spieprzyć – Pogłaskała mnie po policzku. – Przepraszam.
- Przestań, to nie twoja wina. Doceniam twoje chęci. A teraz się uśmiechnij. – Patrzyła na mnie, po chwili się uśmiechnęła.
- Uwielbiam twój optymizm. – Trzymając mnie za rękę, rozsiadła się wygodniej na fotelu i ponownie pogrążyła się w myślach, patrząc gdzieś w dal. – Czas coś zjeść, prawda?
- Racja, pół dnia nic nie jadłyśmy.
- Wytrzymasz parę minut? Ogarnę ten cały bagażnik...
- W porządku. – Musnęła palcami mój policzek i wysiadła, a ja zorientowałam się, że robi się już ciemno. Usiadłam bokiem na jednej nodze i oparłam głowę o oparcie, obserwując ...