1. Słowo na S (I) - Shemale


    Data: 24.03.2021, Kategorie: Trans nieznajomy, Lesbijki Autor: paty_128

    - Witam, dzwonię do pani by potwierdzić jutrzejszą datę dostawy biurka. – Usłyszałam głos w słuchawce. Przełknęłam łyk parzonej kawy, który miałam akurat w ustach i odpowiedziałam:
    
    - Jestem jutro w domu przez cały dzień.
    
    - Proszę tylko potwierdzić adres, ulica wschodnia 14?
    
    - Tak.
    
    - Za dodatkową opłatą mogę je złożyć u pani w domu.
    
    - Jaka kwota?
    
    - Do uzgodnienia. Problem jest taki, że będę raczej w godzinach wieczornych, dwudziesta, może przed dwudziestą pierwszą.
    
    - Nie ma sprawy, będę czekać. Do widzenia.
    
    - Do widzenia.
    
    Rozłączyłam się i odłożyłam telefon by kontynuować czytanie książki. Sprawa wyglądała tak, że kilka dni temu kupiłam składane biurko. Tylko tego mi brakowało. Malując obrazy człowiek często nie ma gdzie ustawić swojego warsztatu. A mój salon nadawał się do tego najlepiej. Do domku przeprowadziłam się kilka tygodni temu, miałam już dosyć życia z rodzicami i bratem, a ze sprzedaży obrazów spływała niezła forsa. Dom był nieduży, jednorodzinny, choć nie miałam z kim go dzielić. Żadnego męża ani dzieci. I dobrze, lubię ciszę.
    
    Moje związki kończyły się zazwyczaj wtedy, gdy przyznawałam się, że nie mogę mieć dzieci, bo urodziłam się bez jajników. Zazwyczaj wychodzili do sklepu i już nie wracali. Oprócz tego, kilka razy zdarzył mi się seks z kobietą. Nie, nie byłam żadną lesbijką. Prędzej... Biseksualna. Niektóre kobiety przyciągały mój wzrok bardziej niż mężczyźni.
    
    Za domkiem był nieduży ogródek ogrodzony wysokim drewnianym płotem ...
    ... szczebel przy szczeblu, co pozwalało mi się opalać nawet nago. W większości był zajęty przez trawnik, na którym stał sosnowy stół i sosnowa ławka, na której teraz siedziałam. Popijając kawę zagłębiłam się w lekturze. Po przeczytaniu kilku stron zrobiłam sobie przerwę by umyć pustą już filiżankę i na chwilę rozprostować kości. Idąc do kuchni zaczęłam zastanawiać się nad płcią dostawcy. Ani to kobieta, ani facet. W rozmowie nie zdradził, zdradziła tego sekretu. Głos też taki pomiędzy. Cóż, okaże się jutro. O której? Dwudziesta, dwudziesta pierwsza? Mam nadzieję, że nie będzie padało. W sumie na jutrzejszy lipcowy wieczór nie zapowiadali żadnych opadów, czy zachmurzeń. Powinno jeszcze świecić słońce. Odstawiłam filiżankę na suszarkę i wróciłam do ogródka. Po drodze zdjęłam jeszcze z siebie luźną bluzkę na ramiączka by złapać trochę słońca. Odgarnęłam blond włosy za ucho i ponownie się wczytałam.
    
    Następny dzień okazał się być równie słoneczny jak i poprzedni. Już od rana nie było ani jednej chmurki na niebie. Współczułam dostawcy jazdy w taki upał. Przedpołudnie spędziłam na mieście załatwiając sprawy związane z opłatami i wizytę u koleżanki. Zjadłam lekki obiad i popołudnie spędziłam na opalaniu się w ogrodzie. Tak się jakoś stało, że zasnęłam.
    
    Obudziłam się dopiero, gdy słońce chyliło się ku zachodowi, a konkretniej kiedy ja leżałam w cieniu. Na tyle długo, że zmarzłam. Zebrałam się, zabrałam ręcznik i poszłam wziąć prysznic, który, jak miałam nadzieję, rozgrzeje mnie. ...
«1234...8»