Słowo na S (I) - Shemale
Data: 24.03.2021,
Kategorie:
Trans
nieznajomy,
Lesbijki
Autor: paty_128
... Zerknęłam na godzinę w telefonie, było kilka minut przed dwudziestą.
Rozebrałam się do naga w łazience i spojrzałam w lustro. Ciało liczące dwadzieścia sześć lat ewidentnie chciało towarzystwa drugiego. Jednak mnie się nie spieszyło ze związkiem, ślubem, dziećmi i tak dalej. Obecnie liczyła się praca. Tylko praca.
Gdy pierwsze krople relaksującej ciepłej wody wylądowały na mojej skórze, przypomniałam sobie, że wieczorem będę mieć gościa. Musiałam szybciej zakończyć prysznic by dostawca nie zastał mnie w takim stanie. Zaśmiałam się w duchu wyobrażając sobie tę scenę i zakręciłam wodę. Wyszłam na matę łazienkową i wytarłam się. Zaczerwienione ramiona zmusiły mnie do założenia podkoszulki z krótkim rękawem. Powędrowałam naga do sypialni. Miałam w sobie coś z nudysty, wolność ciała była dla mnie jedną z ważniejszych rzeczy w życiu. Kiedy tylko mogłam, ściągałam z siebie ubrania. Bo po co mi one, skoro nikt mnie nie widzi? Gotowałam nago, czasem malowałam nago, czytałam książkę nago, opalałam się w ogródku nago i spałam nago. Może to jednak przyzwyczajenie?
Chwyciłam pierwszą lepszą z kupki na półce w szafie i wciągnęłam na siebie luźne krótkie spodenki. Majtki pominęłam, wątpiłam by mi się do czegoś przydały.
Zapinając rozporek ktoś do mnie zadzwonił. Zerknęłam, był to numer dostawcy. Muszę tym razem się dowiedzieć, jaką ma płeć. Odebrałam.
- Tak?
- Za jakieś 10 minut będę u pani.
- Nie ma sprawy, będę czekać.
Rozmowa była zbyt krótka, by rozwiązać ...
... zagadkę. Westchnęłam i powędrowałam do kuchni przygotować sobie kolację. Początkowo nie miałam pomysłu, ale ostatecznie były to kanapki z serem żółtym lub szynką. Zjadłam jedną, rozległ się dzwonek do drzwi. Podekscytowana poszłam otworzyć.
- Witam, ja z biurkiem. – Powiedziała kobieta. Kobieta. Luźna koszulka i spodenki, męski zarys twarzy, niespotykane zielone oczy, czarne w nieładzie włosy do ramion, szczupła. Nie, po prostu chuda. Poczułam jakiś dreszcz.
- Pomogę pani.
Odpowiedziałam i ruszyłyśmy w stronę zaparkowanego na poboczu przed domem samochodu dostawczego. Biały sprinter. Otworzyła jego tył i wysunęła płaski pakunek w kartonie z logo firmy, u której zamówiłam mebel. Chwyciłam z drugiej strony i wniosłyśmy razem do salonu.
- Łącznie ze złożeniem, tak? – Zapytała. Miała taki fajny przyjemny dla ucha lekko męski głos.
- Jeśli ma pani na tyle czasu...
- OK. Pani dom to na dziś mój ostatni adres. Powinnam wyrobić się z tym w dwadzieścia minut.
- W porządku.
Wyszła jeszcze na chwilę, wróciła ze skrzynką z narzędziami.
- Nie będzie pani przeszkadzać, jeśli będę oglądać telewizję? – Zapytałam.
- Nie, skądże. Skończmy z tymi uprzejmościami, jestem Kate.
- Sandra. Miło mi.
Z uśmiechem uścisnęłyśmy sobie dłonie, a Kate wzięła się do roboty.
Rozsiadłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Oglądałam sobie spokojnie, jednak w pewnym momencie spojrzałam na nią. Pracowała bez przerwy, biurko już prawie wyglądało jak biurko. Nie mogłam oderwać ...