1. Sesja z SB (4/10)


    Data: 06.04.2021, Kategorie: Podglądanie Tabu, Dojrzałe Autor: eksperyment

    Rozdział IV. PIERWSZA PRÓBA
    
    Instalacja
    
    Obudził mnie dzwonek do drzwi. Pies nieśmiało skamlał pod drzwiami. Usłyszałam, jak mama wysyła ojca, aby sprawdził, kto nas tak wcześnie nachodzi.
    
    Po jej słowach spojrzałam na budzik. Była godzina szósta rano i zdziwiło mnie, że ktoś nas odwiedza o tej porze. Wstałam z łóżka, zaintrygowana i wychyliłam się przez drzwi.
    
    – Milicja jest za drzwiami – oznajmił ojciec, rozkładając ręce.
    
    Otworzył drzwi i wpuścił ich do mieszkania. Do przedpokoju weszło sześciu mundurowych funkcjonariuszy i Krzysztof w cywilu. Zrobiło się bardzo ciasno.
    
    – Służba Bezpieczeństwa – Krzysztof pokazał mojemu ojcu legitymację. – Mamy informację, że są u państwa przechowywane materiały antypaństwowe i zarządzono rewizję. Proszę przejść do kuchni i nie wychodzić bez naszej zgody.
    
    – Chyba możemy się ubrać? – spytał ojciec.
    
    – Proszę bardzo – zgodził się Krzysztof. – Ale nie próbujcie państwo czegokolwiek wyrzucać!
    
    Zamknęłam się w swoim pokoju. Miałam czarne myśli. Szybko wciągnęłam dżinsy i bluzkę. Trudno mi było zapinać guziki, tak trzęsły mi się ręce.
    
    „Co się stało?” – zastanawiałam się. – „Krzysztof kręcił? Czy dostał inne polecenie służbowe?”
    
    Gdy wyszłam, rodzice jeszcze się ubierali. Stałam w milczeniu. Ojciec pojawił się po minucie, prowadząc przed sobą mamę. Krzysztof zmierzył go chłodnym wzrokiem.
    
    – Musicie się państwo poddać rewizji osobistej – rzekł.
    
    – Jak to? – oburzył się tata. – Są tu tylko mężczyźni!
    
    – Może pan ...
    ... napisać skargę do przełożonych – zażartował jeden z funkcjonariuszy.
    
    Po chwili poczułam na sobie ręce jednego z mężczyzn. Inny przeszukiwał mamę, szczególnie dokładnie skupiając się na okolicy piersi i ud. Widziałam, jak ojcu grają wszystkie mięśnie twarzy, lecz stał spokojnie.
    
    – W porządku. Jest czysta – usłyszałyśmy. – Możecie przechodzić do kuchni.
    
    To był środek tygodnia, dzień roboczy, lecz nasze plany przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Czegoś szukano. Przesuwano meble i ostukiwano ściany. Hałas na pewno zwrócił uwagę sąsiadów, lecz w tym okresie takie rzeczy się po prostu zdarzały i zapewne nikogo to nie dziwiło.
    
    „Krzysztof o niczym mnie nie uprzedzał” – stresowałam się. – „Udaje, że teraz mnie nie zna.”
    
    Byłam bardzo spięta. Spędziliśmy w kuchni wiele godzin, rozmawiając o niczym. Rodzice wiedzieli, że działam w podziemiu i starali się zachowywać normalnie.
    
    Około dwunastej do kuchni wszedł Krzysztof.
    
    – Bardzo dobrze – powiedział. – Był donos, ale niczego nie znaleźliśmy. Jesteście wolni.
    
    Opuścili mieszkanie prawie tak samo szybko, jak się w nim pojawili. Rodzice, mimo później godziny, zaczęli się szykować do pracy. Sama nie miałam powodu, aby o tej porze iść na uczelnię. Wyszłam na spacer z psem.
    
    Pod blokiem zaczepił mnie Krzysztof. Pochylił się, jakby nigdy nic i pogłaskał psa. Estor, bardzo życzliwy ludziom, entuzjastycznie kręcił ogonem.
    
    – Czy coś się stało? – spytałam niepewnie.
    
    – Nic – odpowiedział po chwili Krzysztof. – Chciałem ...
«123»