1. niebo, piekło i z powrotem cz 7


    Data: 17.05.2021, Kategorie: Dojrzałe Podglądanie Autor: agatslawe

    9. mikołaj
    
    Obudziłam się we wspaniałym nastroju. Napięcie i podniecenie ustąpiło ukojeniu i spełnieniu.
    
    Wstałam narzuciłam szlafrok i zeszłam na dół.
    
    - no i posprzątał – pomyślałam rozglądając się po kuchni. Naczynia poskładane, ba nawet część była już do wyciągnięcia ze zmywarki. Szybko uporządkowałam kuchnię, popijając kawę.
    
    Z góry zszedł Zenek.
    
    - no i co zasłużyłem na nagrodę – zapytał
    
    - piwo ?
    
    - a może być taka jak wczoraj, plus kawa ?
    
    Odwróciłam się i zaczęłam robić kawę jednocześnie rozsuwając poły szlafroka.
    
    Podniecenie wracało gdzieś z oddali. Zalałam kawę i z rozchylonym szlafrokiem podeszłam do stołu. Stałam chwilę przed nim z cipką na wierzchu i kubkiem w dłoni
    
    - proszę
    
    - dziękuję
    
    - co, piwko nie smakuje
    
    - wystarczy, po południu trzeba jechać – stwierdził i usiedliśmy jakby nigdy nic do stołu.
    
    Dom budził się ze snu. Powoli biesiadnicy dołączali do nas.
    
    Dziewczyny pomogły mi w przygotowaniu śniadania. Powoli opary dwudniowej imprezy umykały ku przeszłości. Nawet moje myśli krążyły już wokół dzieci, planowanej wizyty mikołaja i prezentów. Około południa pożegnałam znajomych. Sławek odwiózł ich do miasta na dworzec. Zostałam sama. Dom ogarnięty. Wzięłam szybki prysznic, przygotowałam ubrania i położyłam się w salonie przed telewizorem.
    
    Kiedy się obudziłam w pamięci miałam tylko resztkę snu. „ stałam oparta o coś, raczej kogoś cholera to był Sławek, a ktoś mnie rżnął od tyłu. Nic nie widziałam bo oślepiały mnie światła. ...
    ... Słyszałam tylko głosy ludzi. To była chyba oświetlona scena, albo parking oświetlony reflektorami samochodów. Czułam że byłam w centrum uwagi. „
    
    I znowu byłam podniecona. Wstałam, sen uleciał, a podniecenie nie.
    
    Spojrzałam na zegarek – czas się zbierać – pomyślałam i podreptałam na górę.
    
    Szlafrok zostawiłam w łazience i naga stanęłam w sypialni przed ubraniami.
    
    Spodnie i bluzka może i były dobrym wyborem godzinę temu, ale nie teraz.
    
    Odłożyłam ubrania i stanęłam przed szafą i odwiecznym dylematem – w co się ubrać.
    
    Moje ubrania można podzielić na trzy części. Ubrania wzorowej żony i matki, ubrania na występy i takie lekko frywolne.
    
    Stałam i zastanawiałam się w czym powinnam się pokazać przed rodziną, aby wilk był syty i owca cała.
    
    - może to – nie będą dzieci
    
    - tak – wyjęłam czerwoną sukienkę – to będzie to.
    
    Ubrałam się. Sukienka sięgała do pól uda, szyta była w klosz ze stanem tuż pod biustem. Z przodu miała zapięcie pod szyją i rozcięcie aż do mostka, także rowek między piersiami był bardzo dobrze widoczny. Pochyliłam się, z boku widoczny był duży kawałek piersi. Odwróciłam się plecy prawie gołe, zasłonięte jakimiś sznureczkami. Wypięłam się.
    
    - ok, dupy nie widać – powiedziałam. Podniecenie rosło.
    
    Wzięłam buty i usiadłam na łóżku. od razu na pośladkach poczułam chłód pościeli. Przy siadaniu sukienka nieco się unosiła. Założyłam buty, wstałam. Popatrzyłam, sukienka trochę się skróciła, odwróciłam się i pochyliłam.
    
    - kurczę, za dużo widać – ...
«1234»