1. Wakacje w Łebie


    Data: 20.05.2021, Kategorie: wakacje, Incest Pierwszy raz Autor: MlodyGniewny

    Mam na imię Michał i obecnie mam 28 lat. Historia, którą wam opiszę zdarzyła się 12 lat temu na wakacjach. Co roku wyjeżdżałem z rodzicami i dwiema starszymi o 2 lata ode mnie siostrami bliźniaczkami Martą i Anką nad morze do miejscowości zwanej Łeba.
    
    Jako że ojciec dobrze wtedy zarabiał (oprócz stałej pracy przemycał jakieś towary z zagranicy) to moja rodzina mogła sobie pozwolić, aby wynająć parterówkę z trzema pokojami, łazienką, ubikacją i kuchnią na całe 2 tygodnie, co dzisiaj jest średnio realne przynajmniej dla mnie, mojej żony i trzech córeczek. Pamiętam tamte wakacje jak żadne inne, wtedy to stałem się mężczyzną, mimo iż nie całkowicie z własnej woli.
    
    Do Łeby przyjechaliśmy przed południem we wtorek pierwszego lipca po 6 godzinach jazdy samochodem, miałem wtedy kruczoczarne włosy, 175 cm wzrostu, byłem szczupły (ważyłem wtedy około 70 kg) i średnio ćwiczyłem (strong men to ze mnie nie był, ale przynajmniej byłem przystojny i dziewczynom się podobałem). Po przyjeździe ojciec zameldował nas i zaraz pojechaliśmy rozpakować swoje rzeczy. Rodzice zajęli jak zwykle największy pokój, siostry średni a ja jak zawsze ten najmniejszy, bo jak to zawsze się rodzina tłumaczyła "jestem jeden i najmniej miejsca potrzebuję". Pierwszego dnia pojechaliśmy z rodziną zrobić zakupy, aby na spokojnie przygotować obiad i mieć coś jeszcze na kolację. Ojciec dodatkowo zakupił jakieś 3 wina i chyba z 20 piw (tak na zapas), co aby mu nie zabrakło na plaży i wieczorami, bo w końcu jak ...
    ... szaleć to na całego (lubił wypić sobie na wakacjach, aby cały rok odstresować). Mama dodatkowo zakupiła świeczki, aby zrobić z tatą romantyczny wieczorek a siostry po zakupach włóczyły się po Łebie i wróciły jakieś podjarane dopiero o 16. Po 17 poszliśmy na plażę, aby sprawdzić jak wygląda i gdzie się rano rozłożyć (o ile 10:00 można uznać za ranną godzinę). Wróciliśmy po 2 godzinach spaceru po plaży i stwierdziliśmy, że bardzo dobrze, że w tym roku udało nam się dostać domek bliżej plaży, bo nie będziemy musieli się doczłapywać do niej przez 20 minut (teraz na plażę szliśmy maksymalnie 7 minut). Następnego dnia wstaliśmy wszyscy o 6 rano, bo ojciec zrobił wszystkim pobudkę. "Wstawać, wstawać" darł się wniebogłosy a kto nie wstawał został polany zimną wodą, co ojciec tłumaczył "i tak niedługo będziecie mokrzy". Jak zwykle kobiety pierwsze zajęły łazienkę i ubikację a ja za potrzebą musiałem w krzaki lecieć, z czego później Marta i Anka miały wielką polewkę, bo widziały mój sprzęt w czasie jak sikałem. Po zjedzeniu śniadania i w końcu umyciu się w łazience po mamie i siostrach byłem ubrany w kąpielówki, spodenki i podkoszulkę oraz gotowy na łowienie "rybek".
    
    Mijała już 9:30 więc powoli trzeba było się zbierać. Zabraliśmy żarcie, koce, parasole, leżaki, wiatrochrony oraz inne potrzebne rzeczy i poszliśmy rozbijać się na plażę. Okazało się jednak, że nie za bardzo jest gdzie, bo tyle było osób i musieliśmy iść o 15 minut plażą dalej, aby znaleźć dla nas miejsce. Po rozłożeniu się ...
«1234...9»