Zdradziłam ją
Data: 27.05.2021,
Kategorie:
Lesbijki
Zdrada
nieznajomy,
Autor: paty_128
... wyłączyć myślenie wsłuchując się w monotonne chrapanie koleżanki w pokoju obok, ale uparty mózg na złość podsuwał mi obrazy z zakazanych chwil.
Ilość pobudek w nocy nie sposób było policzyć. Liczba była duża, co też odbiło się na porannym wyczerpaniu i ogólnej senności. Nie, wydawało mi się, że jest wcześnie, rzeczywistości było parę minut przed jedenastą. Za cztery godziny mam autobus. Ubrałam się i poszłam do kuchni, gdzie koleżanka coś gotowała.
- Zostaniesz na obiad?
- Nie wiem, nie mam ochoty nic jeść.
- Słuchaj, zrobisz jak uważasz, w każdym razie, jeśli Kate ci nie wybaczy, u mnie jest wystarczająco dużo miejsca. Choć będę trzymać kciuki za was. Jak zawsze.
- Dzięki, to miłe.
- I nie bój się do mnie wpadać, ja nie gryzę. – Powiedziała z uśmiechem, którego nie sposób było nie odwzajemnić.
Załapałam się na obiad i w dobrym humorze powędrowałam na przystanek PKS. Poprawiła mi nastrój, przez co wszystko wydawało mi się prostsze. Byłam prawie pewna, że przyznam się żonie do zdrady. Przecież szczerość jest najważniejsza w zawiązku.
Tak bardzo obawiałam się tej chwili, gdy przemierzałam schodki dzielące mnie od ukochanej. Nogi drżały, dłonie zwilgotniały, serce szybciej biły. Stanęłam ...
... przed drzwiami, bojąc się, w jakim stanie będzie Kate. Ćpała, czy nie?
Bałam się wejść tam normalnie, na luzie. Wpaść i krzyknąć „już jestem”. Nie byłam już tak wesoła, radość, którą wszczepiła mi Wiktoria, już wyparowała. Z jeszcze szybciej bijącym sercem zapukałam do własnych drzwi. Moment od zapukania trwał całą wieczność, aż usłyszałam jakiś ruch za drzwiami. Zamek szczęknął, otworzyła mi.
Rozczochrana, w tych samych ubraniach, co w piątek. Smutna, jakby przybita. I jej oczy. Ewidentnie mówiły „moje życie bez ciebie nie ma sensu, nie odchodź już”.
- Hej. – Powiedziała, zatrzęsła mi się broda, co oznaczało zbliżającą się falę rozpaczy. Co mi odjebało, by ją zdradzić?
- Ja... Zdradziłam cię. – Poczułam gorące łzy pod powiekami, spłynęły po policzku. A Kate stała, jak wcześniej. Jakby tego nie słyszała. A może mi się wydawało, że to powiedziałam? Zrobiła krok w moją stronę i przytuliła mnie mocno.
- Nigdy więcej tego nie rób. – Nie byłam pewna, czy konkretnie mówi o zdradzie, czy o zniknięciu na weekend. Zresztą, to nie miało znaczenia, bo obu czynności więcej nie popełnię. – Nie dam sobie bez ciebie rady. Potrzebuję twojego wsparcia. Chcę to rzucić.
Kochany ciężar, kochany zapach, kochany głos.