Baza (II)
Data: 28.05.2021,
Kategorie:
kara,
bdsm
Autor: nibymrok
- Kurwa mać! Sandra znowu spieprzyłaś! - wydarła się na nią szefowa kuchni. Sandra mimo, że dopiero się uczyła to i tak była dość ostro traktowana jak na ucznia. Dzięki wojskowej kuchni miała wiele kłopotów, bo nigdy nie potrafiła gotować na tak dużą ilość osób. Jej szefowa miała tego dość ponieważ naraziła bazę na kolejne straty żywnościowe.
- Przepraszam bardzo, ja nie chciałam - powiedziała z pokorą, bo cóż innego jej zostało? Starsza kucharka westchnęła i powiedziała z rezygnacją.
- To się musi skończyć, jeśli ja ciebie nie ukaże, to mi się oberwie. Masz przyjść do mojego pokoju za godzinę - powiedziała to i zostawiła osłupiałą Sandrę samą z ścierką w ręce i nakazem wyszorowania pieca.
- Pieprzona jędza, jak jest taka mądra, to niech sama gotuje zamiast stać nade mną i dawać mi polecenia. - zasyczała cicho pod nosem by nikt nie usłyszał. Gdy minęła godzina i przy tym samym kończąc zmianę poszła do jej pokoju. Zapukała i zaczekała na pozwolenie by wejść.
- Proszę wejdź. - usłyszała i weszła zamykając za sobą drzwi. Stanęła przed biurkiem szefowej a ona kończyła zaklejanie koperty, która po chwili znalazła się w Sandry rękach. - Masz ją dać Arkowi a jak wykona zadanie, to ma Cię do mnie przyprowadzić. Macie czas do wieczora. - Sandrze zaparło dech w piersiach, zdenerwowała się ponieważ wiedziała co jeszcze należy do obowiązków jej ukochanego. Karanie nieposłusznych, ale to nie zmienia faktu, że myślała iż jego praca dotyczy tylko jego oddziału. Zagryzła wargę i ...
... spojrzała z wyrzutem na szefową.
- Dobrze przyjdę, żegnam. - wysyczała wściekła i wyszła z gabinetu. Poszła do swojej sypialni, otworzyła drzwi i zobaczyła go. Stał do niej tyłem i przeglądał jakieś papierki. Widziała, że był zły. Kichnęła lekko by zwrócić na niego swoją uwagę. On się odwrócił a w oczach miał złość, ból i złość.
- Więc już wiesz? - zapytała niepewnie wkładając mu do rąk kopertę. Ścisnął jej dłoń aż zabolało i pchnął ją bez słowa na łóżko.
- Jak mogłaś się narazić do tego stopnia bym musiał Cię teraz karać!? - wykrzyczał jej prosto w twarz, po czym uderzył ją w tył głowy. Zemdlała.
Obudziła się w ciemnym pomieszczeniu, ręce miała spięte kajdankami zahaczonymi na haku przy suficie, nogi miała w lekkim rozkroku umocowane łańcuchem przy podłodze tak, że nie mogła ich podnieść. Poruszyła się lekko, łańcuchy zabrzęczały. Poczuła chłód. Była naga.
- O! Widzę, że się obudziłaś. - Arek podszedł do niej, wsadził jej knebel w usta. Szarpnęła się całym ciałem i wycharczała coś niezrozumiale. Była zła, że to właśnie on musi ją karać. Poczuła się taka poniżona i była przerażona myślą, że jest tylko w jego rękach.
- Ciii... Ptaszyno zaraz to minie. Dostałem zadanie wychłostania Cię. Masz dostać piętnaście batów z czego pięć mają trafić na uda, kolejne pięć na tyłek, a pozostałe pięć na plecy. Po wykonaniu zadania mam Cię odesłać do szefowej by sprawdziła czy aby na pewno wykonałem polecenie. Nie ufa mi to babsko. - ostatnie zdanie dodał ciszej. Jego głos ...