Opowiem Wam o K.
Data: 24.06.2021,
Kategorie:
Dojrzałe
Hardcore,
Autor: Tradem
K. była mamą mojego serdecznego kolegi- Marka. Znaliśmy się od czwartej klasy podstawówki i pozostawaliśmy w zażyłych stosunkach mniej więcej do 2008 roku. Wtedy Marek wyjechał do Danii i od tamtego czasu praktycznie kontakt mamy już niestety znikomy. Jednak to o czym chce napisać, wydarzyło się wcześniej, mianowicie w roku 1999. Mieliśmy wtedy po dwadzieścia parę lat, sporo głupich pomysłów w głowie i za bardzo nie przejmowaliśmy się niczym. W roku 1997 po raz pierwszy doznałem miłosnego rozczarowania, gdy rozpadł się mój pierwszy związek z dziewczyną. Nie trwał on długo (rok zaledwie), ale był burzliwy i namiętny, gdyż moja Agnieszka należała do osóbek niezwykle temperamentnych. W łóżku istna diablica, ale w życiu...również. Gdy coś nie szło po jej myśli, potrafiła być naprawdę nieprzyjemna. Często w tym związku ustępowałem, bo zdawałem sobie sprawę że wojna z nią (nieraz o rzeczy nad wyraz błahe) nie ma najmniejszego sensu. Poza tym szczerze darzyłem ją uczuciem, które dziś jawi mi się jak pomieszanie ślepej fascynacji z nachalnym pożądaniem. Także w sumie najlepiej dogadywaliśmy się...w łóżku. Ale niestety, doszło wkrótce do nieporozumienia, później rozłamu a w następstwie tego- rozstania.
Nie było mi łatwo. Przez prawie pół roku chodziłem jak struty. Potem zaś stopniowo zaczynałem otwierać się na rzeczywistość, w której nie było już miejsca dla Agnieszki.
Mój dobry kumpel Marek wiedział oczywiście o tym związku, znał Agnieszkę i był niejako świadkiem jego ...
... rozpadu. Wiedziała o tym również K.
K. wychowywała syna samemu. Ojciec Marka odszedł od nich podobno nim ten skończył dwa lata. Wyjechał gdzieś w świat i tyle go wszyscy widzieli. K. nie związała się już oficjalnie z żadnym mężczyzną. Był co prawda pewien facet (jej znajomy z pracy), ale to był jak się okazało układ towarzyski dla seksu.
Zresztą widywałem tego facia nie raz, gdy odwiedzał ich w domu. Nawet miły, ale jak pierwszy raz go zobaczyłem, wydał mi się taki jakiś dla niej "za stary". Jak się później okazało, był 10lat starszy od niej. K. była zaś miłą, niewysoką i rezolutną kobitką po czterdziestce. Lubiłem ją, gdyż była zawsze pogodna oraz uśmiechnięta i jako dobrego kumpla Marka, najwyraźniej mnie też lubiła i akceptowała. Ze wzajemnością oczywiście. Po raz pierwszy na K. spojrzałem "nieco inaczej" w wakacje 1998 roku. Zaprosili mnie wtedy na swoją działkę, położoną kilkanaście kilometrów za Płockiem. Miałem tam spędzić z nimi tydzień czasu. Podczas tych (wyjątkowo upalnych) dni, miałem możliwość oglądać K. opalającą się w swoim skąpym kostiumiku wiele razy. I widoki te sprawiły, że hormony znów zaczęły buzować jak szalone, a w moich myślach pojawiły się gorące sceny. Któregoś wieczoru gdy brałem prysznic w łazience, K. zapukała szybko i zajrzała pytając się, czy może umyć mi plecy. Oczywiście zasłoniłem się szybko przed nią, spiekłem raka i tylko coś niewyraźnie bąknąłem. W rzeczy samej sytuacja bardzo mnie podnieciła, gdy wyobraziłem sobie nas pod prysznicem ...