Studniówka
Data: 23.07.2019,
Autor: b7kj
... Pieprzyłbym Cię do nieprzytomności, w pierwszej wolnej sali lekcyjnej.
Osłupiałam. "Jak on śmiał ?! Jak on śmiał, bezczelny gówniarz !" pomyślałam. Ale momentalnie pierwszą myśl zastąpiła inna. Doznania parkietu odżyły ze zdwojoną siłą, a w podbrzuszu poczułam mrowienie. Takie słowa. Taka bezpośredniość. Natrafiłam na jego wzrok, i wnet rozszyfrowałam to co kryło się w jego oczach. Pożądanie. Dzikie pożądanie. On pożerał mnie zielenią swoich oczu.
- Co Ty… Jak śmiesz… Bezczelnie… - prawie krzyczałam, jednocześnie próbując powstrzymać natrętne myśli.
- Sama chciałaś. – odparł, nawet nie maskując tego co ukazywała jego twarz.
- Ja… przecież… ja nie wiem co mam powiedzieć w tym momencie ! – poczerwieniałam na twarzy.
- Nic nie mów. Przyjdź za 15 min do sali biologicznej jeśli chcesz. – powiedział. Powiedział to tak jakby przed chwilą zapytał o pogodę. Powiedział to pewnym tonem. On wie… on wie co siedzi w mojej głowie. Nie mogę mu się poddać. Zanim coś odpowiedziałam, zabrał swoją marynarkę i wyszedł.
Wypiłam drink jednym haustem i usiadłam przy stoliku by ochłonąć. Jego słowa ciągle rozbrzmiewały moich uszach i wwiercały się w świadomość. Świadomość w której nadal rządził alkohol i rozbudzona na parkiecie chęć zbliżenia. " Masz męża. Masz męża. Masz męża” mówiłam sobie. "Tak… męża który najwyraźniej przestał uważać Cię za atrakcyjną już dawno temu. Który nawet nie udaje że chce zaspokoić Twoje potrzeby.” odpowiadał alkohol. A Marcin był młody, przystojny. I ...
... to bezpośrednie wyznanie, ta pewność w głosie. No i ten dreszczyk zdrady. Poczułam jak między udami zaczyna mi się robić ciepło. Poczułam dreszcz gdy pomyślałam żeby jednak pójść. Siedziałam pijana, bijąc się z myślami, a zegar tykał. Po kilku minutach podjęłam decyzję. Jestem kobietą. A każda kobieta ma potrzeby które musi zaspokajać.
Uchyliłam drzwi sali, i cicho wślizgnęłam się do środka. Przekręciłam zamek w drzwiach, lecz nie słyszałam nikogo w środku. - Spóźniłam się. Może to i dobrze. Tak miało być ! – pomyślałam, gdy usłyszałam szmer. Marcin wysunął się z cienia, uśmiechając się tak jak nigdy. Uśmiechając się zabójczo. Ciepło wewnątrz mnie zaczęło się rozchodzić się po całym ciele.
- A jednak przyszłaś. Zaczynałem myśleć że za wcześnie szepnąłem Ci to i owo na ucho. – rzekł z satysfakcją. – Nie ukrywam że bardzo się cieszę.
Zwątpiłam. Chciałam stąd uciec, ale najpierw próbowałam zachować twarz.
- Słuchaj ja… ja tu przyszłam wyjaśnić tą całą sytuację. Nie wyciągnę żadnych konsekwencji ale musimy zapomnieć o tej… - zaczęłam, ale Marcin nagle znalazł tuż przy mnie.
- Ćśśś… nic nie mów. To będzie nasza tajemnica. – powiedział i zamknął mi usta pocałunkiem. Jego ręce nagle oplotły mnie, a ciałem popchnął w kierunku ściany. Język wdarł się w moje usta, jego wargi atakowały moje wargi. Mój opór słabł, moje ciało zaczynało współpracować, odwzajemniając jego działania. Jedna z jego dłoni zajęła się suwakiem sukienki, sunąc powoli po udzie, natrafiając na koronkę ...