Szansa (I)
Data: 30.07.2021,
Kategorie:
Lesbijki
fan fiction,
shane mccutcheon,
Autor: paty_128
... pół roku...
Shane przeklinała cicho. Ale co miała zrobić? Te kilkanaście tysięcy ją tak zachęciło. Nareszcie wykupi sobie własny lokal. Poradzi sobie. Zawsze sobie radziła. Wysiedli wszyscy, gościu ich poprowadził do samochodu. Alice rozglądała się wszędzie, Shane szła patrząc pod nogi. Wsiedli i pojechali. Robiło się ciemno, przystanęli przy jakimś hotelu i poszli. Następnego dnia Obudził ją telefon, jak się później okazało, od szefa. Odebrała bez otwierania oczu.
- Kto...
- McCutcheon, masz pół godziny żeby zjawić się na rynku. – Przeklęła i wstała zaspana i głodna.
Pół godziny?? On oszalał... Ubrała się szybko w białą koszulę i krawat, porwała telefon i wyszła. A raczej wybiegła. W samolocie mówił coś, że hotel będzie około 3 km od rynku. W którym kierunku?? Biegła pokonując kolejne uliczki. Wybiegła zza rogu... I bum. Znalazła się na dziewczynie, wokół opadały ulotki. Zeszła szybko, dziewczyna jej się przyglądała i zaczęła coś mówić w nieznanym jej języku.
- Przepraszam, nie rozumiem cię... Eee... I'm not from Poland... - Mówiła pomagając jej wstać. Dziewczyna przeskoczyła na angielski i nareszcie się dogadały. Shane szybko zebrała ulotki i podała je dziewczynie uważnie ją obserwując. Piękna... Dziewczyna podała ulotkę pytając:
- Przyjdziesz? Startujemy o 21...
- Tak, pewnie... Dzięki... Jak trafić na rynek?
Kilka minut później już kłóciła się z szefem. Podobno zaspała, jednak ten fiut nie powiedział jej wcześniej, na którą ma być. Przyznał jej ...
... rację i zaprowadził ją na jej miejsce pracy podając projekty fryzur. Jedna z dziewczyn już czekała na fotelu. Nie mogła doczekać się imprezy i spotkania z nieznajomą dziewczyną. Nareszcie na dzisiaj zakończyli pracę na planie filmowym i Shane poszła w stronę klubu, błądząc z ulotką w ręce. Po chwili znalazła wejście. Prowadziło na dół, muzyka grała na tyle głośno, że mogła mówić cokolwiek a i tak by jej nikt nie usłyszał. Pchnęła drugie drzwi i wtopiła się początkowo niepewnie w tłum oświetlany jedynie migającym światłem reflektorów. Przepychała się by dojść do baru. Kiedy już usiadła przy nim, rozejrzała się za nieznajomą dziewczyną. Nie było jej... No i co, jest wiele innych... Zamówiła jakiś alkohol, szklanka drżała w rytm muzyki. Siadając bokiem łokciem oparła się o blat, w drugiej trzymając szklankę i ponownie przeczesała wzrokiem tłum w poszukiwaniu dziewczyny.
- Hej... – usłyszała nagle zza pleców. A raczej zza lady. Odwróciła się natychmiast i na jej chudej twarzy pojawił się uśmiech. A jednak los jej sprzyjał...
- Cześć... miło znów cię widzieć...
- Myślałam, że nie przyjdziesz... Co robisz w Polsce? Wakacje? Urlop?
- Praca na planie... fryzjerstwo.
- Musisz mieć zwinne palce... - Zarumieniła się od razu. W Shane zaczęły budzić się instynkty łowieckie. – Przepraszam jestem Aleksandra... Ola.
- Shane... - Podały sobie niepewnie ręce nie odrywając od siebie wzroku. Ola nagle jakby się obudziła.
- Leci fajny kawałek.. zatańczysz? – Zanim cokolwiek ...