Marta na treningu. Całość
Data: 27.07.2019,
Autor: Historyczka
Po każdym treningu mojego ulubionego siostrzeńca – Marcinka - odwożę go do domu.
Przyjeżdżam wcześniej i obserwuję grę chłopców w piłkę. Uwielbiam to, są tacy waleczni, silni, męscy.
Odnoszę wrażenie, że gdy na nich patrzę, ich rywalizacja staje się bardziej zadziorna, wręcz bezpardonowa. Może chcą lepiej wypaść przede mną?
Złapałam się na tym, że lubię tam przyjeżdżać elegancko i kusząco ubrana. Zawsze w szpilkach, często w minispódniczkach.
Teraz przybyłam w bluzeczce z dość sporym dekoltem. Oparłam się o barierkę przy boisku i obserwuję futbolistów nieco pochylona. Zdaję sobie sprawę, że w tej sytuacji widać dość dobrze fragment moich piersi. Na pewno widać. Gapią się, rzec można, nachalnie.
Nawet zaczynają coś między sobą komentować. Mówią coś o dwóch dodatkowych piłkach... Natychmiast odruchowo poprawiam bluzeczkę na biuście. "Chyba nie zechcą chwycić za te „piłki”...?"
Mówią coś o bramce między nogami...! I że trzeba tam strzelić gola! Co za łobuzy! Marcinek rumieni się.
Nagle zapraszają mnie na boisko! Proponują, żebym pograła z nimi w piłkę! Ależ zaskoczenie. W tych szpilkach na tak wysokim obcasie... w tej obcisłej miniówie... ciekawie będę prezentowała się na murawie...
Mam nadzieję tylko, że na koniec nie zostanie zaordynowana wymiana koszulek...
Chłopcy mają świetny ubaw, gdy drobię w moich bucikach... Ciasna spódnica nie pozwala mi na dawanie większych kroków.
A jednak, kiedy stałam w lekkim rozkroku, nastrzelona piłka powędrowała ...
... pod moją spódniczkę! Mieli ubaw po pachy. Strzelili mi gola!
Zawstydzona wyciągałam piłkę spod kiecki. Gapią się jak urzeczeni. Wśród nich mój chrześniak.
Podczas przepychanek pod bramką co rusz, któryś a to otarł się o moją pupę, a jeden, gdy mnie przytrzymywał, nawet o biust.
Próbowałam kopnąć piłkę. Ale w szpilkach nie jest to takie łatwe. Pośliznęłam się i pojechałam na pupie po murawie.
Oczywiście, w takiej sytuacji, spódniczka podwinęła się i chłopcy dostrzegli seksowne koronki pończoch... Zrobiło to na nich potężne wrażenie. U kilku dostrzegłam wybrzuszenia w spodenkach...
Ależ gapili się, gdy na ich oczach otrzepywałam spódniczkę na tyłku.
Jeden z chłopców, wyraźnie odważniejszy, wołali na niego Pele, podszedł mi pomóc, widząc jak otrzepuję kieckę. Zapytał:
-Czy mogę?
Po czym, nie czekając na odpowiedź, zaczął przetrzepywać spódniczkę. Robił to z życiem. Na pośladkach mocno poczułam jego "trzepanie".
Chłopcom omal oczy nie wyszły z orbit - patrzyli z zazdrością. Siekał w mój kuper, jakby go batożył. A ja wypinałam się mocno, czasem tylko rzucając:
-Auuaaa!
Wkrótce byłam gotowa do gry, ale oznajmiłam, że kapituluję. Chłopcy stanowczo nie pozwolili!
-Wycofuje się pani rakiem?!
Chwycili mnie za ręce i siłą, mimo moich protestów, zaciągnęli na murawę. Jak bardzo podnieciła mnie ta przemoc!
Jeden z tych młodziaków wręcz mnie popychał, i to kładąc rękę na pupie...
Szybko przekonałam się na czym polegał ich podstęp. Chcieli jak ...