Eksperyment
Data: 14.05.2019,
Kategorie:
Nastolatki
Pierwszy raz
delikatne,
Autor: Indragor
Byłam nietypową dziewczyną. Ładną, szczupłą, sprawiałam wrażenie delikatnej osoby, ale naturę miałam chłopczycy. Pewnie dlatego nie miałam zbyt dużo koleżanek. Rodzice nie rozmawiali ze mną na temat seksu. Gdy więc „te sprawy” zaczęły mnie interesować, zamiast jak „normalna dziewczyna” zapytać koleżanek, sięgnęłam po książki. Pamiętam, jak z wypiekami na twarzy przeczytałam rozdział o męskich narządach płciowych. Najbardziej zafascynowały mnie dwie rzeczy: to powiększanie się członka i wytrysk spermy. Oczywiście dowiedziałam się też, na czym polega stosunek i że jest to bardzo przyjemne. Przypominam sobie, jak bardzo zmartwiłam się, gdy doczytałam, że w ten sposób można zajść w ciążę. Szybko jednak humor poprawił mi się, bo z innej książki dowiedziałam się, jak można temu zapobiec.
I tak już w wieku czternastu lat miałam obkutą na blachę teorię i... żadnej praktyki. Dopiero pod koniec ósmej klasy zdecydowałam coś z tym zrobić, czyli jak to wtedy określiłam, przeprowadzić eksperyment. Na swoją ofiarę wybrałam pewnego chłopaka. Był bardzo nieśmiały i trzymał się raczej na uboczu grupy, często ostatni wychodził z klasy albo szatni. Było mi go trochę żal, bo często padał ofiarą głupich żarcików kolegów. Mimo to, a może dlatego wydał mi się odpowiednim materiałem na mój eksperyment.
Pewnego dnia po lekcjach skorzystałam z nadarzającej się okazji. Gdy już wszyscy inni wyszli z szatni (ja oczywiście specjalnie zamarudziłam), szybko, zdecydowanie, podeszłam do niego. Cofnął ...
... się w kąt, jakby mnie się przestraszył, ale niedaleko, bo za nim zaraz stała ławka i wieszaki. Wielce się zdziwiłam, bo sądziłam, że raczej jestem nieszkodliwa. Nie dałam za wygraną i po krótkiej chwili wahania ponownie się zbliżyłam. Bez jednego słowa złapałam ręką za górę jego spodni, odciągając trochę. Drugą rękę bezceremonialnie wsadziłam mu w majtki. Zręcznie wyłuskałam członka, który zmieścił się w mojej przecież niewielkiej dłoni i zaczęłam, początkowo palcami, głaskać żołądź. Zgodnie z oczekiwaniem bardzo szybko przestał się w niej mieścić. Wtedy zmieniłam ruch na posuwisto-zwrotny. Do dziś pamiętam to miłe wrażenie, gdy wydłużał się i grubiał mi w ręce. Jednakże równocześnie jak jego członek rósł, rosło też moje podniecenie i mrowienie w podbrzuszu, co mnie zdziwiło, bo wcześniej nie uwzględniłam tego w planie eksperymentu. Poza tym jako eksperymentator powinnam być bezstronna.
Nie trwało to długo, najwyżej dwie minuty, gdy chłopak cicho jęknął, a raczej sapnął, zamykając oczy, a ja poczułam w ręku pulsowanie członka i... coś mokrego. Od razu wiedziałam, że miał wytrysk, a to mokre, co czuję, to sperma. Byłam całkowicie usatysfakcjonowana z efektu. Eksperyment zakończył się pełnym sukcesem! Nabyta przez lata teoria, sprawdziła się w praktyce. Jedynym ubocznym efektem, nieprzewidzianym w eksperymencie, okazało się moje znaczne podniecenie. Nie spodziewałam się, że dotykanie członka chłopaka do tego stopnia na mnie podziała. Ach, gdyby tylko o tym wiedział, w jakim ...