Kierownik projektow
Data: 21.08.2021,
Kategorie:
Fantazja
Autor: Sztosig
Nie uśmiechało mi się zamknięcie działalności i znalezienie nowej pracy. Niestety, klienci zaczęli cichnąć z powodu aktualnej sytuacji gospodarczej, zleceń pojawiało się coraz mniej, a rachunki trzeba było płacić. Jeszcze gorzej, że nikt nie chciał zatrudnić na stanowisku stacjonarnym osoby z moją specjalizacją. Trzeba było poszerzyć zakres poszukiwań i znaleźć ofertę pracy na innym stanowisku. Po raz kolejny jednak okazało się, że głupi ma szczęście i w ciągu miesiąca zostałem przyjęty do roli kierownika projektów w pokrewnej mi dziedzinie. Mogłem z czystym sumieniem zamknąć działalność i usunąć z aplikacji bankowej comiesięczny przelew na ubezpieczenie zdrowotne i społeczne. Od tego momentu mogłem udawać, że taka rzecz nie istnieje. Firma, w której znalazłem pracę, nie była duża. Właściciel zatrudniał jedynie 4 osoby, wliczając już w to mnie. Zostałem przyjęty, ponieważ miałem doświadczenie w znajdowaniu klientów, potrafiłem dobrze organizować pracę biurową oraz logistykę zleceń. Musiałem się ponownie przyzwyczaić do regularnego wstawania wczesnym rankiem, lecz rekompensowałem sobie to jazdą do pracy na rowerze. Była późna wiosna, pogoda się poprawiła a ja odzyskałem chęć do życia po upływie zimy, którą darzyłem szczerą nienawiścią. Po wielu latach pracy w domu ciężko było się przyzwyczaić do pracy biurowej w określonych godzinach dnia. Na szczęście, w biurze pracowały ze mną sympatyczne dziewczyny, które szybko pomogły mi się przystosować. Czwarta osoba, młody chłopak ...
... po studiach, pracował zdalnie i prowadził badania w terenie. Właściciel rzadko odwiedzał biuro, więc mieliśmy dużo swobody. Najważniejsza była realizacja zadań i wykazywanie zielonych słupków na koniec każdego miesiąca. Szybko okazało się, że stanowimy niezły zespół. Świetnie się dogadywaliśmy a dobrej atmosferze sprzyjało poczucie humoru całej trójki. Pomagał również fakt, że wszyscy byliśmy zboczeńcami. Sprośne żarty i historie były na porządku dziennym. Nie przeszkadzało to w spokojnym, ale konsekwentnym rozwoju firmy. Dość prędko udało mi się znaleźć dwóch dużych klientów i mieliśmy pełne ręce pracy. Nie obyło się jednak bez spotkań integracyjnych. Oczywiście tylko w weekendy, co by nie zakłócić codziennego rytmu pracy w ciągu tygodnia. Chciałoby się powiedzieć, że opracowywaliśmy strategię podbicia rynku azjatyckiego, lecz byłoby to nieprawdą. Przelewało się dużo alkoholu i strzępiło się język nad tematami dotyczącymi wszystkiego i niczego. Zboczonych żartów i historii również nie brakowało. Szybko nawiązałem bliższy kontakt z jedną z koleżanek. Zaczęliśmy pisać ze sobą za pośrednictwem Internetu. Jako pretekst, wykorzystałem temat polityki i nasze bliskie poglądy. Oczywiście, rozmowa o polityce nie była moim celem, więc dość szybko zacząłem drążyć tematy, które bardziej mnie interesowały. Intuicja mnie nie zawiodła i okazało się, że koleżanka miała podobne zainteresowania. Zaczęliśmy wymieniać się doświadczeniami, upodobaniami, fantazjami. Podczas kolejnego spotkania ...