Szorty w kwiatki
Data: 10.09.2021,
Kategorie:
Brutalny sex
humor,
Dojrzałe
Nastolatki
mało seksu,
Autor: Indragor
... nieszkodliwego dupka, szybko podbiegłam do mojego koteczka i zaczęłam go cucić. Zaraz potem podtrzymując go pod ramię, wyszliśmy z klubu. Po drodze tylko, jeszcze raz na wszelki wypadek przyłożyłam w zęby tej plastikowej lali, która właśnie zbierała się z podłogi. Z tym zakrwawionym nochalem wyglądała teraz, ku mojemu zadowoleniu, jak laleczka Chucky.
Szybko odjechaliśmy do domu koteczka. I całe szczęście, że wróciliśmy wcześniej, gdyż z kuchni wydobywały się kłęby czarnego dymu, jakby się paliło. Na szczęście się nie paliło. To tylko koteczek, gdy przed imprezą przyszłam wcześniej, bo nie mogłam już się doczekać, zajęty moją osobą, zapomniał, że odgrzewa sobie flaki ze słoika. No i poszliśmy na imprezę, a flaki na kuchni zostały. Koteczek pierwszy wpadł do kuchni, ale to ja wyłączyłam gaz. Dlaczego, skoro to była jego kuchnia? Otóż koteczek przez te kłęby dymu nie zauważył i wpadł na jakiś mebel. Przewracając się, upadł tak nieszczęśliwie, że złamał sobie nogę. Bardzo żałowałam tych flaków, bo lubię. Fachowo unieruchomiłam nogę łubkami z rozwalonego krzesła kuchennego i zaraz zawiozłam koteczka jego samochodem do izby wytrzeźwień... eee... przyjęć w szpitalu. Właściwie w tym przypadku to na jedno wyszło. Mieliśmy pecha, bo akurat były urodziny ordynatora i wszyscy lekarze musieli wypić za jego zdrowie, co trwało dwie i pół godziny. Na szczęście goście od gipsu byli trzeźwi. Również na szczęście okazało się, że nie było to złamanie, tylko pęknięcie i naderwanie czy ...
... naciągnięcie czegoś tam w nodze. Po wszystkim odwiozłam koteczka do domu i zostałam z nim na noc. Ktoś musiał się nim opiekować. Chociaż koteczek miał uszkodzoną nogę, a nie narząd niezbędny do pozbawienia mnie dziewictwa, to po tych wszystkich wrażeniach oboje już nie mieliśmy tej nocy ochoty na następne. Nazajutrz po południu zjawili się rodzice koteczka, luzując mnie z obowiązku dalszej opieki.
Gdy koteczek doszedł do siebie, zaproponował mi wyjazd na majówkę. Chętnie się zgodziłam. Po przeżyciach w klubie, utrata dziewictwa na łonie natury, z dala od tłumów, wśród traw i śpiewających ptaszków, wydała mi się wyjątkowo romantyczna. Rano w sobotę wyruszyliśmy samochodem koteczka do pobliskiego lasu. Koteczek prowadził ostrożnie, zgodnie z przepisami, co mnie cieszyło, bo nie groziły mi jakieś niespodziewane ekscesy. Dojechaliśmy do niestrzeżonego przejazdu kolejowego. Koteczek zatrzymał się przed nim, rozejrzał czy nic nie jedzie, po czym wjechał na przejazd. I wtedy silnik samochodu koteczka jakoś tak kichnął, czy parsknął i zgasł. Mój ukochany trzykrotnie próbował uruchomić silnik, zanim się poddał.
– Będziemy musieli zepchnąć grata z przejazdu – powiedział wzruszając przepraszająco ramionami.
Nie uśmiechało mi się pchanie samochodu, zresztą to ja miałam być dzisiaj pchana, więc powiedziałam:
– Może uda ci się przejechać na rozruszniku?
Tym moim słowom towarzyszył dźwięk jakiejś syreny z oddali. Zdziwiłam się, bo nie spodziewałam się żadnego podkładu muzycznego. ...