1. Przewartościowanie wszystkich wartości (IV)


    Data: 13.09.2021, Kategorie: Nastolatki ciąża, Autor: shadow1939

    Od Autora: Część czwarta jest przedostatnią częścią "Przewartościowania wszystkich wartości". Złe decyzje zazwyczaj mają swoje przykre konsekwencje, jednakże mam nadzieje, że finał zaskoczy wszystkich.
    
    Od czasu zdarzenia w żeńskiej szatni minęły dwa miesiące. Dwa miesiące w trakcie, których Agnieszka stała się istnym kłębkiem nerwów. Z jednej strony uczyła się, aby jak najlepiej ukończyć pierwszą klasę liceum, z drugiej strony żyła w ciągłym strachu.
    
    Prawie dwa miesiące temu wykonała test ciążowy. Wynik pozytywny. Problem miała tylko jeden, bowiem było aż 3 różnych kandydatów na ojca, z czego jednego nie znała. Pierwsze dwa tygodnie były najgorsze, jednakże ostatecznie zamaskowała zarówno wymioty, jak i nudności tak, że rodzice nie mieli o niczym pojęcia. Po tych dwóch miesiącach nerwów rodzice oznajmili jej, że są zmuszeni wyjechać na kilka miesięcy. Aga pożegnała się z nimi krótko, ciesząc się w duchu, że będzie miała "trochę spokoju". Czas płynął powoli, a brzuch zaczynał przybierać krągłości, wprawiając ją w nastrój załamania. Wciąż chodziła do szkoły, nikt nic nie podejrzewał, jednakże wiedziała, że długo nie da rady maskować ciąży. W przeszło trzy miesiące po swoim brutalnym ataku, Piotrek porwał Agę na korytarzu szkolnym tak, aby mogli porozmawiać z dala od innych.
    
    - Aga, słuchaj, potrzebuje Ciebie.
    
    - Ale ja Ciebie nie - powiedziała. - Zostaw mnie gnoju, nie mam ochoty z Tobą rozmawiać.
    
    Gdy chciała już odejść, Piotrek zdecydowanie złapał ją za rękę i ...
    ... rzucił na ścianę, przyciskając ją do niej i pokazując jej zdjęcie w komórce - widziała siebie oblaną spermą, nagą, niczym zwyczajną prostytutkę.
    
    - Albo zrobisz to co powiem, albo to zdjęcie trafi do internetu.
    
    Zamurowało ją. Wiedziała, że potrafił być bezwzględny w dążeniu do sukcesu, ale żeby aż tak?
    
    - Mów czego chcesz - oznajmiła cicho.
    
    - Wiesz, gdzie mój ojciec ma swoją kancelarię?
    
    - Tak wiem.
    
    - Pójdziesz tam, wysłuchasz go, zgodzisz się na jego propozycję i wypełnisz polecenia od A do Z.
    
    - Coś poza tym?
    
    - Nic. Idź do niego około 17. Będzie sam.
    
    - Dobrze...
    
    Nie miała wyboru. Miał ją w szachu. Zgodziła się, przystała na jego prośbę. Bezradna, osamotniona. Przez głupotę. Swoją. Uległa swojej głupocie. Raz. Potem było coraz ciężej. Pogrążała się. Spadała. Brnęła ku końcowi.
    
    Szła powoli, wystraszona, mijając szare, nudne, pozbawione życia kamienice. Kiedyś takie niezwykłe, dziś stanowiły ośrodek głównie patologii i zepsucia.
    
    Idąc ulicą, ubrana w długi płaszcz, na pięć minut przed piątą weszła do niewielkiej bramy, w której jedna z klatek prowadziła do siedziby ojca Piotrka, Emila, prawnika. Weszła powoli na drugie piętro. Lekkim krokiem podeszła do drzwi, zapukała i weszła.
    
    Tak jak powiedział Piotrek, kancelaria była zupełnie pusta. Sekretarki już nie było, a z dalej znajdujących się gabinetów tylko w jednym paliło się światło. Poszła tam i wkroczyła w otwarte drzwi.
    
    W oświetlonym, karmazynowym pokoju z ciężkimi, dębowymi meblami, stał ...
«1234»