Orzechowe (I)
Data: 15.09.2021,
Kategorie:
Klasycznie,
Brutalny sex
pikantnie,
nieznajomi,
Autor: deal
Schowany w półmroku nieco zadymionego baru dopijam drugą szklaneczkę whisky. Czuję się już nieco rozluźniony jej poprzedniczką, ale wieczór jest młody i mam zamiar bez żalu oddać się w objęcia jeszcze kilku takich zimnych...
Ujrzawszy rozmazane wnętrze pubu przez dno szklanki, kieruję spojrzenie na bar w nadziei, że cycata kelnerka dostarczy mi następną kolejkę. Niestety nie widzę jej nigdzie, za to mój wzrok przyciągają długie włosy kobiety siedzącej na wysokim stołku przy kontuarze. Z miejsca, w którym jestem, widzę tylko sięgające za łopatki orzechowe włosy, połyskujące jak jedwab i opięte w czarny materiał sukienki krągłe pośladki. Miły dla oka kształt uwydatniony dodatkowo tym, że kobieta ma założoną nogę na nogę. Nie jestem w stanie zobaczyć jej twarzy, co w tej chwili zupełnie mi nie przeszkadza, bo wciąż wpatruję się w te włosy. Orzechowy jedwab. Grube, gęste, bursztynowo-brązowe, miękkie pasma, przetykane złotymi promieniami. Pochłaniam ten widok, niemalże czując na dłoniach chłód przesypywanego między palcami jedwabiu. Otrząsam się z tych wizji ściskając nasadę nosa, aż czuję ból pośrodku czoła. Mam ochotę zdzielić się po twarzy.
Próbuję skupić myśli na trzymaniu tych pośladków, na tym jakby podskakiwały w rytm pieprzenia, jednak to, co sprawiło, że mój przyjaciel drgnął, to myśl, że mógłbym trzymać w garści te włosy, owinąć wokół nadgarstka i czuć ich łaskotanie na skórze przedramienia.
Nim zorientowałem się co robię, byłem dwa kroki od hookera stojącego ...
... przy barze, obok zgrabnego tyłka właścicielki orzechowych włosów.
– Jeszcze raz to samo – zwróciłem się do barmana przesuwając pustą szklaneczkę po blacie. Odpowiedział tylko skinieniem i na dnie zatańczył kumpel Jim.
Trzymając już w dłoni chłodną szklankę, niby od niechcenia, powoli odwracam się w prawą stronę i skanuję profil mojej "sąsiadki". Widzę czarne kreski na powiekach, nie mogę dojrzeć oczu, bo wpatruje się w resztki swojego drinka, ale mój wzrok przyciągają pomalowane na ciemnoczerwony kolor usta. Umysł zaczyna świrować roztaczając wizje, jak wbijam się kutasem pomiędzy te czerwone wargi.
Szlag, dwa miesiące bez chętnej cipki i wali mi na dekiel!
– Możesz postawić mi następnego – dociera do mnie jej głos.
Czuję jak gapi się na mnie i kątem oka dostrzegam, że otwiera i zamyka usta, nie wiedząc co odpowiedzieć. Usiadł obok, żeby zagadać, a teraz kłapie tym dziobem jak ryba wyjęta z wody.
Odwracam się i mierzę go spojrzeniem, od końców przyprószonych na skroniach siwizną włosów, po same uda w czarnych spodniach. Tyle jestem w stanie dostrzec z tej bliskiej odległości, w jakiej siedzimy. Z przyjemnością zauważam, że o ile nie jest zbyt bystry, to przynajmniej dość przystojny i potrafi się ubrać. No, i ładnie pachnie.
– Kali chcieć banan? – wyrywa się z moich ust nim zdążę przemyśleć. Jestem zniecierpliwiona jego brakiem reakcji.
– Słucham? – odzywa się w końcu zdziwiony, a czarne brwi niemal dotykają linii włosów.
– Mówić polska? – tym razem ...