-
Urlop (II)
Data: 16.09.2021, Kategorie: Sex grupowy Podglądanie urlop, Autor: alienwlkp
... nawet w podtekście tematu poprzedniej nocy dzięki czemu nasze relacje znów się stanowczo ociepliły. Sara znów stała się tą samą wesołą i skromną dziewczyną, która nas urzekła i którą znaliśmy wcześniej, jednak wyraźnie uważała na to co robi i mówi aby nas nie prowokować. Wypiliśmy wspólnie kilka piw i poszliśmy spać. Wtorek przywitał nas okropnym upałem. Już o 7 rano temperatura sięgała 28 stopni. W domku nie było lepiej – konstrukcja przyjazna naturze nie pozwalała na zamontowanie w niej wydajnej klimatyzacji. Padła propozycja udania się nad źródełko, gdyż pogoda nie sprzyjała wyprawą na szlak, a woda byłaby idealną alternatywą. Sara ubrała zwiewną różową sukienkę, a w dłoni trzymała ręcznik i poszliśmy na dziką plażę. Nie sposób było nie patrzeć na nią kiedy w powabny sposób rozbierała się pozostając w seksownym dwuczęściowym stroju kąpielowym - Nie gapcie się tak sobie pójdę – zwróciła nam uwagę stanowczo. - Dobrze, będziemy się pilnować. - No ja myślę – uśmiechnęła się tym swoim zalotnym uśmieszkiem. Kilkugodzinne plażowanie nagle przerwał nam olbrzymi huk nie wiadomo skąd. - musimy uciekać do domu – rzuciłem doskonale wiedząc, że w tych okolicach burza potrafi zaskoczyć i trudno przed nią uciec, jeśli się zbyt długo czeka - Burza?! Ja się cholernie boję burzy! - krzyknęła Sara - Tym bardziej musimy już iść – powiedział Michał chyba nie do końca świadomy jak niebezpieczna potrafi tutaj być pogoda. Pogoda zaczęła załamywać się w ułamkach ...
... sekund. Nagle ruszył gwałtowny wiatr, który spychał nas ze ścieżki. Temperatura momentalnie spadła chyba o 10 stopni. Zrobiło się ciemno a za naszymi plecami trzaskały pioruny. Sara faktycznie bała się burzy, a każde uderzenie owocowały krzykiem przerażenia i łzami w oczach. Trzymałem ją mocno za rękę i szybko ciągnąłem za sobą. Zaczął padać lodowaty deszcz, który niesiony przez wiatr uderzał w nas z ogromną siłą. Mimo bólu i niesprzyjającego wiatru dotarliśmy do domku. Kompletnie przemoczeni, zmarznięci i poobijani przez ogromne krople deszczu wparowaliśmy głównym wejściem. Za oknem nie było już widać świata. Kałuże zamieniały się w rwące strumienie, odbijające się od ścian budynków. Gęste chmury przysłoniły góry, a wiatr powodował okropny hałas. W dodatku pioruny uderzały raz za razem. Michał zdawał się być zaskoczony aż tak intensywnym zjawiskiem, Sara natomiast była wyraźnie przerażona. Ze strachu usiadła w salonie i nie chciała się ruszyć. - Musisz się przebrać bo zamarzniesz – powiedziałem do niej, ponieważ tylko ona jeszcze tego nie zrobiła. - Nie, ja nigdzie się stąd nie ruszę - Słuchaj, ja rozpalę ogień w kominku, ale zanim się wysuszysz i ogrzejesz miną godziny. Jeśli się boisz to niech Michał postoi pod drzwiami - Pójdziesz ze mną? – spytała Michała - Oczywiście, że tak – odpowiedział Sara zostawiła uchylone drzwi swojego pokoju instruując Michała, aby nie patrzył. Nie wiem czy był w stanie się powstrzymać, wiem za to, że ja miałbym z tym duży problem. ...