1. Przyszedłem dokonać zapłodnienia


    Data: 20.09.2021, Kategorie: Pierwszy raz Autor: Sylwunia

    ... pomyśleć, że dwadzieścia lat wcześniej dla niego mogłoby już być po wszystkim! Delikatnie odciągnął ją od krawędzi wanny. Wśród jej ulubionych pozycji była i taka, która ponoć bardzo ułatwia spłodzenie dziecka, ale za to wymaga trochę przestrzeni.
    
    Opuścił ją na kolana - zrozumiała, oparła łokcie o podłogę. Kiedy klękał za nią, jej wypięte biodra czekały na niego, już odruchowo kołysząc się w przód i w tył. Wsunął żołądź między wargi i powoli wszedł. Nie było tam tak ciasno, jak kiedyś; dwa porody troszeczkę rozciągnęły jej wnętrze. A jednak cudownie było znów tam być bez izolującej ich od siebie prezerwatywy, nie mówiąc o przytłumiających libido żony pigułkach (które zresztą odstawiła kilka lat wcześniej, odkąd nie był już w stanie robić tego z nią codziennie). Naparł lekko i ustąpił; jęknęła w sposób, który tylko komuś nie znającemu jej od tej strony mógłby skojarzyć się z bólem. Spróbował sobie wyobrazić jej dojrzałe, czterdziestoletnie ciało jeszcze raz zmienione ciążą - dziewięciomiesięczny brzuch, dołem sięgający niemal do łona, prawie już gotowy do wydania dziecka na świat; powiększone sutki z brodawkami przekształconymi w przygotowane do karmienia smoczki - i ta wizja podnieciła go dodatkowo. Przytulił się do jej wygiętego grzbietu i spróbował unosić lekko biodra, tak, jak lubiła. Jej uda i pośladki rytmicznie wychodziły na spotkanie jego udom i brzuchowi; jej oddech, ciche jęki, półświadomie wyrzucane słowa, następowały po sobie coraz szybciej, a towarzyszyły im ...
    ... coraz mocniejsze skurcze pochwy.
    
    - A... a... ach... szszszczyyytuuujęęę! - zaskomlała, a jej wygięta do tyłu głowa otuliła jego twarz gąszczem kasztanowych włosów. Parę razy jeszcze powtórzyła głośne "ach", ścisnęła jego penisa ostatnim, najsilniejszym skurczem. - No... ejakuluj! No... na co czekasz...?
    
    Próbował, starał się ze wszystkich sił; poruszał się w niej jeszcze szybciej, tak, aż, zdaje się, doprowadził ją do powtórnego, słabszego orgazmu, i choć przez chwilę wydawało mu się, że już, już prawie... nie, jednak nie miał wytrysku. - Nie mogę - wydyszał przepraszająco - nie dam rady...
    
    Pocałował ją w kark. Spojrzał przez jej ramię na wciąż kołyszące się nad kafelkami posadzki dorodne piersi. Wysunął się z niej dopiero kiedy uspokoiła oddech.
    
    - Chyba troszeczkę psiknąłem w trakcie - spróbował ją pocieszyć. - Może to wystarczy? - Położył się koło niej na boku; kafelki wydawały się teraz bardzo zimne.
    
    - Twoja preejakulacja mogła w ogóle nie wyjść na zewnątrz penisa, tak cię ścisnęłam - zachichotała, podnosząc się z podłogi. - To nic, przed nami jeszcze cała sobota i pół niedzieli... - Jej uśmiech przeszedł w niewielki grymas. - Ojoj, muszę wreszcie coś zrobić z moimi hemoroidami. Zawsze mnie po tym trochę bolą, to przez te skurcze podczas orgazmu - poskarżyła się. - No, wstawaj! - wzięła go za rękę i kazała siąść w wannie (woda nawet nie zdążyła za bardzo wystygnąć), sama usiadła na nim tyłem. Po jego erekcji nie było już śladu, a jednak nacisk jej pośladków ...