1. W cieniu celibatu V.


    Data: 02.10.2021, Kategorie: Fantazja Autor: Chudy-Literat

    ... Oddawała mu usta wierząc, że uratuje tym Ines po jej niespodziewanym wybuchu. Oczy nabiegły jej łzami. Nad sobą słyszała tylko ostre jęki Gotfryda. Używał sobie jak tylko mógł. W końcu poderwał ją, obnażył piersi. Wtulił się w nie. Początkowo lekko, jakby szukał schronienia. Aline wykorzystała ten czas by chwile odpocząć, otrzeć twarz, przytulić najeźdźcę. Powtarzała sobie, że to już chyba ostatni raz. Później na myśl przyszły wątpliwości. Jeśli na dalszej drodze spotka podobnych? Jeśli będą brzydsi, mniej obdarzeni? Jeśli będą bardziej bili? Bała się. Ojciec Gotfery opadł na kolana. Wcześniej nie robił jej tego, nie w tej pozycji. Podniosła lewą nogę by ułatwić dostęp do owocu jakiego chciał skosztować. Była dziś czysta, gotowa. Rozkoszował się jej wonią i smakiem. Wił się językiem pomiędzy wargami jej wzgórka, zaglądał za każdą słodką fałdkę jej ciała. A Aline? W tym momencie zapominała o świecie. Czuła na własnym ciele, że ksiądz nie robił tego pierwszy raz w życiu. Jako mnich doskonale znał się na potrzebach parafianek. Wydawał przy ty rozliczne odgłosy. Normalnie uznałaby je za obrzydliwe, ale teraz nie przeszkadzały jej w ogóle. Zakończył, stanął prosto. Ona, ledwo przytomna patrzyła nań, nogi jej drżały.
    
    - Ręce na stół dziwko – wydał ostry rozkaz – A szybko.
    
    Wykonała bez namysłu. Nie opierała się w ogóle. Karmiła go swymi wdziękami jak życzył. Brał ja ostro, nachalnie, jakby od dawna nie posiadał kobiety. Obłapiał jej pośladki, ściskał, rozsuwał, by zrobić ...
    ... sobie więcej miejsca. Cała moc jej ciała skupiała się tylko na tym by utrzymać sztywne nogi, by nie ugiąć obolałych kolan. Zwolnił. Nie wiedziała czy było to zamierzone czy też zmęczył się zwyczajnie. Członek wsuwał się i wysuwał znacznie wolniej niż na początku. Gotfrey stał się delikatniejszy. Musiał z lekka piersi. Chyba nasycił pierwotny głód. Zgłębiał mimo wszystko dalej podwoje jej ciała a ona cicho popiskiwała.
    
    - Połóż się na łoże – rzekł delikatnie. I To polecenie wykonała bez namowy. Mogła lekko odpocząć. Ułożyła się na plecach. Nogi rozsunęła, ugięła w kolanach. Taki widok wzburzył w nim krew na nowo. Położył się. Nie celował. Natura sama znalazła drogę. Sapał a ona wzdychała lekko.
    
    - Ojczulku, dobrutki ojczulku, daruj, daruj tej głupiej..- wycedziła prosto w ucho.
    
    - Nie przestawaj, mów dalej…- sapnął
    
    - Daruj jej, a zrobię co będziesz chciał, kiedy, co i jak…- grała na najbardziej pierwotnych instynktach męskich, na chęci dominacji, posiadania. Czy wiedziała? Raczej nie. A może instynkt właśnie, z tym, że kobiecy, podpowiadał jej czego może chcieć mężczyzna? – będę brała cię do ust, będę spijała nasienie, będę brała cię między nogi. Będę ze zdziwieniem patrzyła jak ociekam tym co we mnie wlejesz. Tylko daruj jej. Jeśli chcesz, ona też będzie. Razem, zrobimy ci to razem, jeśli tylko wytrzymasz…
    
    - Wytrzymam, wytrzymam – wyjąkał po czym zeszła z niego cała energia, jakby życie wysączyło się z niego wprost do jej łona. Przez chwile w głowie szumiał grecki ...
«12...567...»