W cieniu celibatu V.
Data: 02.10.2021,
Kategorie:
Fantazja
Autor: Chudy-Literat
... frazes, że kobiety odbierają mężczyznom siłę same ją zyskując, że prawdziwie silnym mężczyzna jest powstrzymując się od kobiet. Opadał z sił. Grecy mieli rację, ale jakże cudownie jest być tak słabym. Aline wyczuła, że opadł, że skończył. Wtuliła jego brodatą twarz w młodzieńcze piersi i zaczęła nucić. Czuła jak wewnątrz jej ciała podrywał się to opadał jego członek. Nie był już tak słusznych rozmiarów. Analizowała to nie czując zmęczenia, wręcz przeciwnie.
Po jakimś czasie Gotfery ocknął się. Aline już nie było. Był tez należycie zakryty na wypadek jakby ktoś wszedł.
- Dobry Boże, co za dziewka – szepnął sam do siebie. Nie wróciły mu jeszcze siły do dalszych swawoli. Podniósł się z trudem. Zastanawiał się ciągle czy to już wiek czy jeszcze greckie mądrości. Wiedział, że teraz czego go tylko dopięcie sprawy z Rupertem i Ines. Trzeba też, jak się rzekło odesłać Aline. Szkoda byłoby tej dziewczyny, gdyby ją tu zostawił. Zakrzyknął przez okno po Edwigę, by przygotowała mu kąpiel. Tak się też stało. Gdy schodził do łaźni dowiedział się od służebnej, że młody ksiądz śpi ciągle, że mszy dziś nie było. Niewiele się tym przejął, wszakże nie niedziela. Choć warto pokazać się chociaż w kościele. Krótka skrzyczał Edwigę za to co rzekła i nakazał ludziom powiedzieć, że razem na całonocnych modłach w kaplicy dość się namęczyli. Dodać ośmielił się także, że ludzie z wioski mogliby więcej okazać wdzięczności. Edwige nic nie rzekła na to, prowadziła ojca na łaźnie. Gdy obmył swoje ...
... ciało ze wszystkiego co jeszcze na nim zostało po Aline ruszył do lochów piwnicznych. Chodził mu po głowie zamysł pewien. Sam z jednej strony obawiał się go. Ale nadarzała się okazja by spełnić swoje pragnienia. Trzeba wiedzieć, że Gotfryd był koneserem przyjemności cielesnych. Szukał coraz to nowych doznań. Z wiekiem nawet sumienie jakoś przestało mu przeszkadzać. Leczył je czymś co uważał za dobro – dotrzymywał słowa, zawsze, dbał o swoich, jeśli takowych miał akurat przy sobie. By nie czuć się barbarzyńcą seksualnym mawiał o sobie jako o wiernym Bachusowi bądź Dionizosowi. Starał się więc pic jak należy i rozkoszować się życiem.
Wszedł do komnat piwnicznych. Dostrzegł leżącego Ruperta. Był pobity. Zył, ale ostro dostał. W drugiej celi była Ines. Już nie płakała. Siedziała w kącie, nóżki podkulone. Obraz był przeraźliwie podniecający. Wiedział, że należy teraz tylko do niego, że może wszystko. Władza jest prawdziwym afrodyzjakiem. Mieć władzę, nad życiem innego człowieka. Gotdfryd lubił to uczucie.
- Zgrzeszyłaś. Chcesz odpokutować? – rzekł zimno
- A co miałabym zrobić, oddać się? – załkała ponownie.
- Tak dokładnie. Teraz będziesz uległa, zrobisz co zechcę.
- Nic nie zrobię, nie jestem Aline! – wrzasnęła.
- Nie krzycz, nikt cię ni usłyszy. A nawet jeśli, cóż z tego? – uśmiechnął się jakby ciesząc z odmowy. Widziała to, nie pojmowała co może jej uczynić. – Dobrze. Jeszcze dziś ruszysz do Tuluzy. Odpowiesz tam za próbę kuszenia zakonnika, namawianie do nierządu ...