-
Króliczek
Data: 02.10.2021, Kategorie: studentka, Zdrada miłość, dramat, mało akcji i seksu, Autor: XXX_Lord
Klik, klik. Wibracja. Wiadomość z Messengera. Pięć minut przerwy. Zniknęła? Wpatruję się z niecierpliwością w ekran telefonu. ... (w aplikacji pojawiają się kropki symbolizujące pisanie tekstu przez rozmówcę po drugiej stronie) Chwila przerwy, znowu kropki. ... Telefon milknie. Bateria rozgrzała się od częstego klikania w ekran. Kiedy zniknęła, czuję pustkę i zniechęcenie. Zejdę na dół i znowu będę musiał znosić jej obecność. Mojej żony. Schody. W salonie świeci się światło. - Michał, jesteś tam? - słyszę głos Iwony. - Tak, chcesz coś zjeść? Mam ochotę na porządną kolację. - Nie, umówiłam się z Grażyną na zakupy. W lodówce masz obiad, jeśli jesteś głodny możesz się poczęstować - wychodzi z przedpokoju. Granatowa kiecka i szpilki. Ciekawe, czy Grażyna będzie ubrana podobnie. A może to nie Grażyna jest jej dzisiejszym towarzyszem? Może to jakiś cwaniaczek, trzydziestoletni napakowany trener fitnessu. Dawid, Kewin, Brajan albo inny aparat z kutasem gabarytów cukinii, uśmiechem jak model i łapskami jak imadła? I na zakończenie udanej imprezy będzie ją rżnął jak dziki gdzieś w hotelu pod miastem, w wynajętym pokoju? Powinienem być zazdrosny. A jedyne co czuję to zobojętnienie. A niech idzie, przynajmniej nie będę się wkurwiał, że zrzędzi mi nad głową przez pół wieczoru, gadając o tym, jak to jest znudzona i wyczerpana życiem. - Lecę, jestem już spóźniona - dostaję oschłego buziaka na pożegnanie i już jej nie ma. Trójka dorosłych ...
... dzieci, czterdzieści trzy lata na karku, dwadzieścia dwa lata małżeństwa i zero perspektyw. Ten związek to Titanic bez kapitana i sternika, dryfujący gdzieś pomiędzy lodowymi górami północnego Atlantyku. W końcu pierdolnie w jedną z nich i rozbije się z hukiem. Zaglądam do lodówki, faktycznie zrobiła obiad, przynajmniej nie będę głodował albo zamawiał żarcia. Trzeba przyznać, że gotować to ona potrafi. W jej przypadku powiedzenie „przez żołądek do serca” zdało egzamin. Przynajmniej przez pierwsze kilkanaście lat małżeństwa. A później to równia pochyła się zaczęła robić, ot co. Pochłaniam lasange i... co dalej? Jest piątek, na pisaninę nie mam ochoty, wyjść do knajpy i zachlać gębę - za stary jestem. Murowany kac przez pół weekendu. Przeglądam kontakty w telefonie. Sylwia! Jest nadzieja! Dzwonię. Jeden sygnał. Dwa. Trzy. Cztery. Kurwa. Piąty. - Halo? - słyszę zalotny i ciepły, wysoki damski głos - już myślałam, że o mnie zapomniałeś Michałku. - Sylwuś, jak mógłbym zapomnieć o mojej najwspanialszej dupci - kokietuję ją - znajdziesz dzisiaj dla mnie czas kochana? - mam nadzieję, że desperacja w moim głosie nie jest aż nadto słyszalna. - No wiesz, niby jestem już umówiona - w jej głosie słyszę śmiech. Jesteś na mojej smyczy, chłopcze - ale zawsze mogę odwołać spotkanie. Chcesz przyjechać do mnie, czy ja mam pojawić się w twojej rezydencji, mój ogierze? - Tym razem u ciebie, za ile mam być? - niemal dyszę w słuchawkę z podniecenia. - ...