-
Ciezarna dziwka 3
Data: 14.05.2019, Kategorie: Fetysz Autor: Ania L
... raz, ale zgodnie stwierdzili, że nie są już tobą zainteresowani. Niemniej jednak - kontynuował, - tak jak zauważyłaś, ja nie mam nic przeciwko, żeby utrzymać naszą znajomość. Proponuję ci następujące warunki. Zamarłam czekając na ofertę. Spodziewałam się, że skoro został tylko on, to i pieniądze będą dużo mniejsze. Na pewno nie zgodziłabym się na stawkę byle prostytutki, dlatego w napięciu oczekiwałam co mi zaproponuje. -Do porodu - ciągnął - zamieszkasz ze mną i z moją żoną. -Co? - zapytałam zszokowana. - To ty masz żonę? -Tak. -Czekaj. I ona wie o tym co robisz? Wie, że chcesz sprowadzić panienkę, którą będziesz pukał? Zaskoczona zapomniałam o odgrywaniu roli uległej dziewczynki, ale on chyba nie oczekiwał tego rozmawiając o "interesach". -Tak - odpowiedział tonem, który sugerował, że nie rozumie co w tym dziwnego. - Wie i nie ma nic przeciwko. Mało tego, z chęcią przyłączy się do zabawy, albo skorzysta z ciebie kiedy mnie nie będzie. Powiedzmy, że podziela moje zainteresowania i ma wystarczającą motywację, żeby mi na nie pozwalać. "No tak", pomyślałam, "jeżeli mi tyle płaci, to ona musi mieć z nim raj. Nic dziwnego, że nie przeszkadza jej, że ją zdradza." -Ok - powiedziałam przeciągając sylaby, - to podaj jakieś szczegóły tego układu. -Układ jest bardzo prosty - odpowiedział. - Mieszkasz z nami, jesteś na każde zawołanie moje i mojej żony, jesteś posłuszna, uległa, grzeczna i robisz wszystko co ci każemy. -Czyli jak do tej pory, tylko na ...
... pełen etat? -Dokładnie. -Ok, a ile płacisz? Zastanawiał się dłuższą chwilę. Chyba nie był aż tak rozrzutny jak się wydawało. W końcu odpowiedział: -Tysiąc złotych za dzień. -Zwariowałeś? - odparłam szyderczym tonem. - Tyle to biorą zwykłe dziwki z internetu. -Ale nie mają gwarancji, że będą mogły tak zarobić codziennie, ani nie mogą wybierać do kogo pójdą na noc. -Tak czy siak, nie ma szans, to za mało. Zwłaszcza przy tym, na co chcesz, żebym wam pozwalała. -To ile proponujesz? - zapytał, a w jego tonie słychać było rozbawienie. Pomyślałam, że świetnie bawi się tymi negocjacjami. Jego błąd. Dał mi do zrozumienia, że stać go na dużo więcej, więc postanowiłam zaatakować. -Pięć. -Co? - w jego krzyku słychać było, że wyraźnie zbiłam go z tropu. - Teraz to ty zwariowałaś, Aniu. Rozkoszowałam się jego zmienionym tonem. -Pięć, a jak nie to szukaj innej. Wiedziałam, że ryzykuję i wcale nie chciałam rezygnować z oferty. Oczywistym było dla mnie, że nie da mi tak dużo pieniędzy, ale chciałam zostawić margines na negocjacje. Po chwili z udawanym rozbawieniem kontynuował targi. -No dobrze, niech stracę. Dwa tysiące za dzień. -Pa - przeciągnęłam z równie udawaną pewnością siebie. -Dwa i pół. -Trzy. I płacisz mój czynsz za dwa miesiące. Umówiłam się z właścicielką, że wyprowadzam się po porodzie. -No dobra niech będzie - zgodził się poirytowany Artur. - Ale lepiej, żebyś sprawiła, żeby było warto. Bo jak nie to za wiele dni z nami nie ...