Ewa, Adam i nie tylko, czyli…
Data: 22.10.2021,
Kategorie:
Dojrzałe
Mamuśki
walentynki,
Anal
alkohol,
Autor: Agnessa Novvak
... imieniem dawało połączenie równie groteskowe, co potencjalnie przerażające. Dobra, za dużo tych absurdalnych skojarzeń! Za dużo stresu, za dużo emocji, a przede wszystkim za dużo rudej wódy na myszach!
Przeniósł wzrok na Lili, bawiącą się słomką od drinka, który nie wiedzieć jak ani kiedy znalazł się w jej ręku. Jasna cholera, jaka ona była… No piękna była. Po prostu. To była kobieta, obok której nie można było przejść obojętnie, niezależnie od wieku, statusu związku, osobistego gustu, a pewnie nawet i płci. W końcu z tego co zauważył, nie tylko mężczyźni odwracali za nią głowy. Czy miał na nią ochotę? Tak. Zdecydowanie większą niż na Ewę wtedy. Czy chciał? O tak! Czy powinien? Hmmm…
Splótł dłonie, podparł się nimi i przymknął na moment oczy. Kiedy znów je otworzył, wiedział już wszystko.
Nie dość, że nie okazała zdziwienia, to jakby czekała na taką właśnie odpowiedź.
przerwała mu w pół słowa.
– doskonale wiedział, kogo. Ale skąd ona wiedziała?
Masz, do cholery. Tylko jakim cudem… A, nieważne. Bo właśnie to była ta trzecia kwestia, którą musiał rozważyć, a którą Lili właśnie poruszyła. Ewa. Nadal nie mógł, ani i po prawdzie trochę nie chciał, tak szybko jej wybaczyć. Zwłaszcza, że dzisiejsza niedyspozycja była raczej kroplą, która przelała kielich goryczy, a nie jednorazowym wyskokiem. Ale gdyby nawet ostatecznie mieli się rozejść, to nie w ten sposób. Nie, na pewno nie.
Oboje wstali równocześnie, jak na komendę. Ani w momencie w którym to zrobił, ani ...
... później kiedy sobie o tym (wielokrotnie) przypominał nie wiedział właściwie dlaczego, ale przytulił Lili. Obejmował ją mocno, chyba nawet za bardzo, i długo. W końcu odsunął się i spojrzał w jej niesamowite oczy.
Odwrócił się, szybko narzucił płaszcz i wyszedł. Przechodząc przez drzwi, poczuł w kieszeni wibrowanie telefonu. Skupiony całkowicie na nim nie zauważył, że wciąż stojąca na środku sali Lili przytknęła powoli palce do karminowych ust i przesłała mu całusa na pożegnanie.
– powiedziała do siebie, uśmiechając się smutno.
Czując coraz mocniejsze szturchanie w bok, otwarła powoli oczy. Leżała, czy raczej półleżała na czymś zimnym i twardym, podtrzymywana przez obce ręce.
– stojący obok chłopcy przekrzykiwali się nawzajem.
– nadal nie wiedziała, co się dzieje.
– usiadła, a zaraz potem, podpierana przez dwóch najbardziej rosłych młodzieńców, ostrożnie wstała –
– odpowiedział jej wysoki, nerwowy głos. Jego właścicielka nie miała czarnego płaszcza, tylko ciemnogranatową kurtkę, a kolorowa plama na jej piersi nie była broszką, tylko logiem firmy. Na wystających spod czapki brązowych włosach wciąż było widać resztki pomarańczowych, a nie rudych pasemek, a błyskające refleksy pochodziły nie z samych oczu, ale szkieł okularów w cienkich oprawkach, odbijających światło sąsiedniej latarni. –
wskazała na lśniący fragment, na którym wciąż leżało rozbite szkło.
– rozejrzała się dookoła, licząc ich po raz kolejny, i po raz kolejny uzyskując taki sam wynik, jak ...