Ewa, Adam i nie tylko, czyli…
Data: 22.10.2021,
Kategorie:
Dojrzałe
Mamuśki
walentynki,
Anal
alkohol,
Autor: Agnessa Novvak
... gangsta teledyskach? Najlepiej Murzynkę, albo jeśli nie udałoby się takiej spotkać, to chociaż Latynoskę? A może kogoś z przeciwnej strony skali, czyli choćby bladolicego, piegowatego, zielonookiego rudzielca? Albo od razu pójdzie na całość i prześpi z dwiema kobietami naraz, i to najlepiej takimi chętnymi także wobec siebie nawzajem? Bo dlaczego niby nie? No i zostawały jeszcze te najskrytsze, najbardziej perwersyjne marzenia, takie jak na przykład wyuzdana sesja z doświadczoną, zapiętą pod szyję w skórzany, nabijany ćwiekami kostium dominą. Tak czy inaczej, wybór zależał tylko od niego. Tylko czy te czasy, w których brał to wszystko pod uwagę tak na serio, naprawdę przeminęły? Czy nie odczuwał już w ogóle takich potrzeb, czy tylko o nich nie myślał?
Chociaż nie chciał się do tego przyznać nawet przed sobą samym, to nie raz i nie trzy złapał się nawet na tym, że ma ochotę na… Transkę. Z pełną świadomością, kim ona… On… Ta osoba jest. Już nawet mniejsza, czy byłaby bardzo sfeminizowana, czy wciąż lekko androginiczna. Zwłaszcza, że znał osobiście kilka kobiet o takiej urodzie, i nawet jeśli nie do końca trafiały one w jego prywatny gust, to nie mógł odmówić im swoistej atrakcyjności i seksapilu. Dlatego nie było dla niego aż tak istotne, czy jego transseksualna partnerka nosiłaby długie, kobiece włosy, czy raczej buntownicze pixie, ubierała się w dziewczęce sukienki, dżinsy czy sportową bluzkę, albo nosiła mocny makijaż, czy tylko lekko podkreślała oczy. Po prostu miała ...
... mu się spodobać. Tak całkowicie subiektywnie, bez oglądania się na zdanie innych. I koniecznie niech będzie aktywna w obie strony, ze wszystkimi tego zadami i waletami. A przede wszystkim ma być zdecydowanie bardziej samoświadoma niż on, bo na pewno potrzebowałby przewodniczki w tym całkowicie nowym dla niego świecie. Cierpliwej, wyrozumiałej i bardzo tolerancyjnej. W tym na jego braki w tolerancji, których miał w tym temacie zaskakująco dużo.
Otrząsnął się i spuścił smętnie wzrok, gapiąc się beznamiętnie w pustą szklankę. W której tym razem nie było pomarańczy.
Przerzuciła zawartość barku, szafek kuchennych i innych możliwych i niemożliwych miejsc, aż wyciągnęła z nich absolutnie wszystko, co miało jakiekolwiek procenty. Wina białe, wina czerwone, likiery, metaxa, gin, whisky, bourbon, czego tam nie było? Tylko co z tym teraz zrobić? Wylać do zlewu? Miała na to ochotę, ale… Nie znosiła marnotrawstwa. Tak po prostu. A poza tym niech inni też skorzystają z walentynek. W taki, czy inny sposób. Do jednego pudełka włożyła pełne butelki, a do drugiego całe „alkoholowe” szkło. Jego też się pozbędzie.
Zawahała się tylko przy jednej rzeczy, o której po prawdzie zapomniała, że w ogóle istnieje. Była to zalakowana, bodaj litrowa karafka z rżniętego kryształu. W zestawie z niewielkimi, ale ciężkimi literatkami. Prezent ślubny od dziadków ze strony matki, który miała otworzyć na narodziny jej dzieci, a ich wnuków. Oni nie doczekali, a i ona prawdopodobnie też podzieli ich los. ...