Zabawka cz. 1
Data: 28.10.2021,
Kategorie:
Anal
Blondynki,
Hardcore,
Mamuśki
Oral
Squirting,
Wielkie Cycki,
Wielkie Dupy,
Bukakke,
Autor: Ghost
... ich szkoliłem, więc wiem, co potrafią. Owies, Lewy i Domi. Mam jedną zasadę dla nich. Poza dowodzeniem, nikt inny z grupy nie ma wiedzieć, kim są. W teren wchodzimy wszyscy w maskach, kominiarkach, ciemnych okularach albo umalowani farbami. Prowadzi to czasem do napięć, głównie przez zdejmowane po strzelankach opaski (niebieskie dla snajperów, czerwone dla szturmu i żółte dla oddziałów wsparcia). Całkowita anonimowość, i dzięki temu kontrola. Jeden się wykruszył, stwierdził że ludzie mają wiedzieć, komu dziękować za dobre rozpoznanie, czy ratujący dupę strzał. Mój dawny, serdeczny przyjaciel, który nie szanował kobiet. To, że się nie zgadzał ze mną, dobra, ale wyzywania kobiet w towarzystwie od kurew nie zdzierżę. Jedyne, czego żałuję, to tego, że go nie pobiłem na miejscu. Rozglądam się, wszyscy się na mnie patrzą.
- Taa, znowu odleciałeś myślami – Potrząsam głową, żeby pozbyć się nieprzyjemnego wspomnienia. Nie czas na to. – Niebiescy będą gotowi. Zaraz się z nimi spotykam. Ustawiamy się na wcześniej ustalonej lokalizacji – mówiąc to wyciągam telefon i pokazuję im zdjęcia – Na wprost miejsca startu reszty jest przesieka. Czyste zbocze, z widokiem na całą równinę, mamy płaski teren, przez co z dołu górki, skąd idą nie będą nas widzieć. Spadek zbocza nas osłoni, do tego domowej roboty siatki maskujące. Ustawimy się w dwóch zespołach, po każdej stronie przesieki, żeby zminimalizować widoczność. To będzie jakieś 20/30 metrów. Blisko i w razie wypadku łatwo się ...
... przegrupować. Chcesz, żebym ich spowolnił, tak? Tamka – podnosi na mnie wzrok – będę potrzebował ewentualnie jednego zrzutu na dół zbocza. Jak przejdą przez miny, będziemy ich eliminować od końca. Proste i efektywne. Potem wycofujemy się do pozycji Kary, jak nas zepchną, lecimy na zbicie karku do centrali i tam się utrzymujemy do końca. Może się udać.
- No, to mamy wszystko ustalone. Ktoś chce coś dodać? – milczymy – Jeśli nie, to widzimy się jutro rano. Janek, o 7 wchodzisz i minujesz, Kara i Tamka widzimy się o 10 na końcowej odprawie.
No i to by było na tyle. Rozchodzimy się każdy w swoją stronę. Muszę zajechać jeszcze do rynku, przekazać informacje Niebieskim. Wiem, że reszta ma zrobić to samo. Zerkam na zegarek, dochodzi 17. Wsiadam znowu w auto i wrzucam bieg.
W tawernie było niewiele osób. Wygodnie, że siedzieli w jedynej loży, popijając piwo. Przekazałem im dane, rozdysponowałem, po kogo o której przyjadę i wyszedłem. Zaraz po mnie reszta. Moje Duszki. Owies, jak zwykle w czapce rasta z uszami i mierną brodą, Lewy w kapeluszu kowbojskim przywodzi na myśl jakiegoś Australijczyka, a Domi z tym razem fioletowymi włosami i czarną soczewką w oku robi upiorne wrażenie. Uśmiecham się. Bez słowa odwracam się i znikam za rogiem, po czym prawie niezauważalnie wychylam głowę z powrotem. Nie ma już Domi. Dobrze, myślę. Mrugnięcie oka później w tłumie znika Lewy. Z kolei Owies, patrzy w moją stronę i się szczerzy. No tak, mogłem się domyślać, że moją prawa ręka będzie wiedziała, że ...