1. Wpusc mnie, prosze!


    Data: 07.08.2019, Kategorie: Geje Autor: Konradzik

    ... pomyślałem, nie poznając w duchu siebie samego. Z desperacją zacząłem szperać po zakamarkach łazienki. – Gdzie ona może być?! – sprawdziłem najpierw w koszu na pranie, ale znalazłem tam tylko brudne, białe soksy kuzyna. Chwyciłem je w rękę. - Okej, to też się przyda. – dalej sprawdzałem prawie we wszystkich szafkach, aż w końcu znalazłem ją ukrytą na najniższej, z tyłu, w kartoniku, przykrytej niedbale ręcznikiem. Wyciągnąłem ją ostrożnie i ku mojej ogromnej radości zobaczyłem wyciekającą ze środka lepką, już prawie bezbarwną substancję. To była świeża sperma mojego kuzyna! Po szczytowaniu pewnie zdał sobie sprawę, że siedzi już naprawdę długo i żebym nie nabrał żadnych podejrzeń, postanowił wyczyścić ją porządnie dopiero później, kiedy ja się odleję i przestanę pospieszać go pod drzwiami. Wojtek nie należał do pedantów, więc to nie byłoby dziwne zachowanie z jego strony.Ręce trzęsły mi się niesamowicie, kiedy trzymałem w rękach gumową cipę, napełnioną nektarem swojego kuzyna, a serce waliło mocno, jak chyba jeszcze nigdy wcześniej. Mój penis był już tak nabrzmiały w spodniach, że prawie bolało, kiedy napierał na rozporek. Wolałem go jeszcze nie uwalniać. Bałem się, że tylko dotknę swojego małego, 16cm penisa, a on momentalnie eksploduje i to zepsuje mi resztę zabawy. Położyłem waginę na pralce i niemal rytualnie zbliżyłem do niej twarz. Zaciągnąłem się zapachem soków Wojtka. Poczułem mix woni sztucznego sylikonu, słodkiej spermy, ale też ostry fetor moczu, potu i ogólnie ...
    ... brudu. Nie skrzywiłem się ani trochę. Zadziałało to na mnie jeszcze bardziej podniecająco. Podniosłem cipę ku górze, przechyliłem i powoli spiłem z niej spermę Wojtka, jak ksiądz wino z mszalnego kielicha. Gęsty nektar zalał moje usta, spływając obficie po ścianach gardła. Mój kuzyn miał naprawdę bogaty spust. W jego jajach musiała działać prawdziwa fabryka spermy. Poczułem słodko- cierpki smak jego nasienia. Moja dziurka znowu zapulsowała. Kiedy ze sztucznej waginy przestało się lać do moich rozwartych ust, wyciągnąłem język i jak spragniony pies wylizałem ją dokładnie do ostatniej kropli.Czystą cipę odłożyłem na bok i jak zahipnotyzowany ściągnąłem w końcu spodnie. Mój penis był sztywny jak metalowy pręt, a z żołędzi lały się litry preejakulatu. Zebrałem trochę na palec i skierowałem w kierunku dziurki, która nigdy wcześniej nie była przeze mnie dotykana w ten sposób. Zacząłem powoli masować się po szparce i naciskać na zaciśnięte zwieracze odbytu. Ciepło rozchodziło się falami jak tsunami po moim ciele. Jedną nogę podciągnąłem na pralkę aby móc wypiąć się trochę bardziej i ułatwić sobie penetrację. Drugą ręką sięgnąłem po brudne skarpety Wojtka i przyłożyłem je do twarzy.Zaciągnąłem się głęboko do płuc, jakby to była maska tlenowa, która miałaby uratować mi życie. Smród jego spoconych stóp uderzył z pełnym impetem w mój nerw węchowy i dotarł do kory mózgowej. Poczułem się jakbym wciągał najbardziej uzależniający na świecie narkotyk. Zaciągając się tak, nawet nie zauważyłem ...